Między nami
srebrne ścieżki, mleczne pasma,
drżący oddech
czuję nawet, kiedy znikasz.
Dawno zgasły,
już po mojej stronie światła,
tylko jedno,
czułym
lśnieniem,
mnie dotyka.
Mrużę oczy,
razem z kotem, nocnym markiem,
kiedy stąpasz po
tych śladach zeszłej nocy.
Trzecią
gwiazdę,
już połknęłam
i pół czwartej,
pod oczami
szpetne ścielą się podkowy.
Stuk, stuk w
okno!
Coś plusnęło -
księżyc w dzbanku?
Krzywym nosem,
utknął w fusach czarnej kawy.
Za...snę z
kotem, za...modlona w twoim blasku...
kot na niebie,
księżyc w
dzbanku,
ech, kabały...
ja zasnę i zaśnie księżyc w dzbanku a rankiem zaspane słońce zaparzy kawę ... postawi pasjansa i ruszy wesolutko popędzić kota chmurom ... kot na niebie a księżyc ?
OdpowiedzUsuńUśmiecham Się do Ciebie podwójnie , bo bardzo lubię ten mój wiersz i cieszę się, ze ktoś jeszcze, a Twój komentarz wlał mi dzisiaj do dzbanka kroplę nadziei której bardzo potrzeba:)
UsuńDziękuję i Pozdrawiam:)