nutki

nutki

poniedziałek, 30 stycznia 2017

Świeże nowiny z kretowiny


http://zielonestudio.info/jak-pozbyc-sie-kreta.html



Nowalijki


Zima w kraju i przyrodzie,
panoszy się wszędzie,
po kolędzie, ksiądz dobrodziej,
a wiosny, nie będzie!

Przeskrobała coś na boku,
bowiem rozpasana,
wyrok zapadł w tamtym roku,
w klinice … Oj dana!

Oj, nie będzie! Nie ma cudów!
Ktoś rozpuścił kaczkę -
ma  w wyręce - wiochę ludów
przysłać, (swą bliźniaczkę).

Wcale, nie jest dwujajowa,
(widziano na Heathrow)
do nikogo niepodobna,
na pewno z in-vitro.

Wiosnę witać ma na balu,
delegacja gości
w wymaganym "każualu",
człowieka wolności;

Wymuszona ignorancja,
tanio i po krzyku,
blachy w klapie,  za to w trampkach,
zakupionych w Smyku.

Oj tam, oj tam, nie czep że się,
że rozpuszczam blagi -
może  sznapsa? Po prezesie?
O - królik jest nagi!

Zgarnął fanty, teraz spłaca,
ostatni kubraczek,
ino jemu zupka kacza,
dziadowski kijaszek.

Wielki Czubek tak się stropił,
aż po-zdzierał człapy,
znalazł sobie nowe hobby,
produkuje wraki.

Przybądź wiosno, niech zatonie
kretowina w mleczach,
na radliny zagoń Trolle, 
w jesień średniowiecza.

(aranek)

czwartek, 26 stycznia 2017

Me gusta...





"Poetry Reading" - Irene Scheri



Zapach cygar
                      


Dzisiaj jest tak jak lubię - pianista w dyskretnym tle, 
śle liryczne przesłanie, 
w klubie stłumione światło, wtapia w kontury na szkle, 
cichy akompaniament;

Brzęk kieliszków i przeczuć, wyrwanych z kontekstu słów, 
lód topnieje, czar pluska, 
a  przy stoliku (obok) bryluje  pan z burzą róż, 
jakby wyskoczył z lustra. 

Celebruje cygaro - Fashion Look, jaki szyk! 
Boski zapach "Kubańskich", 
peszy zmysłową  miną – przepraszam, mam taki trick, 
(miły gest, nonszalancji).

Muzyk, śpiewa do lustra, w wytrawność wdziera się szept 
-  kieliszek Chardonnay ? 
- Lubię, kiedy mężczyzna... wybiera wino, lecz, nie.
Akompaniator nagle, w pół tonu  zawiesił grę,

bo do lokalu pani (raczej królowa strzyg),
aligator w przebraniu,
pożera wzrokiem lustro, bukiet róż, pana w mig
kąpie w morzu banałów.

Lubię, kiedy mężczyzna… zapłonie tysiącem scherz,
jak pan do nieznajomej;
Wytrawnym winem, seans, podgrzewam patrząc spod rzęs,
na czar utknięty w słomie.

- Kelner! Żadna langusta, owoce morza, czy krab!
Me gusta la langusta -
Żabcia woli konkrety, a więc kapusta i schab -
apetyt kształci gusta.

Aromat  cygar spłynął, kolejną "żabcią" na wspak,
Muzyka, zmienił w grajka.
Lubię, kiedy mężczyzna... miewa wytrawny smak,
lecz to, już nie ta bajka.


(aranek)







wtorek, 24 stycznia 2017

Zimowy





Światłocień

Dzień pijany za oknem, zawiesza ze słońcem,
gończe  błyski na oślep, mizdrząc się wylewnie
do sklepowej witryny i tylko gołębie
gruchają urzeczone, rozsypanym korcem
ziarna w kolorze złota, jak włosy dziewczyny
zanim wiosenny chłopiec, musnąć się odważy.
Zakochany spacerek - głośno obćwierkany!

- Świr, świr! Pierwszy w tym roku – jaki zapalczywy!

Słońce hojnie polewa, a dzień taki głupi!
Skacze zwichniętą nogą w rozpiętym sweterku,
nie zważając, że chmury na ławce przy skwerku
plotkują, jak to chmury - jak mozna tak upić?
Młode zmysłowe dzwońce, zgubną  namiętnością,
gołębie złotym korcem, wróble jarzębiną,
zakochanych kochaniem, ululaną miną,

tak zarażać  jak grypa, bure chmury – złością!

Łypią mrożąc krew w żyłach, zimowym memento.
Na okiennym ekranie od północnej strony,
umiera blade słońce - żałobne gawrony
wróżą skrzypiący wieczór, powłóczystą puentą.
Przymierzam ciemność w szybie, oszronionym kwiatom,
zapalam słoną rosę gwaszem melancholii
- żeby tak móc zatrzymać, choć najmniejszy promyk…
 
Zawsze  znajdzie się chmura, żeby zgasić światło.


 (aranek)




sobota, 21 stycznia 2017

Boska (pra) wnuczka



Plagiatorka z Olimpu

Jest osobliwą muzą, zmieniającą maski;
Próżna - rojem motyli otaczać się lubi,
cierpiąca - zamyślenie z lubością hołubi,
wrażliwa - przyodziana w błyskotliwe brzaski.

Tonacji, nieskończoność, zmienność imitacji,
porywa w świat iluzji od pierwszego wersu.
Liryczna lub płomienna, dziwna, czy bez sensu;
Doskonały artefakt zaklęty w Kreacji.

Najpiękniejsza gdy naga nie wstydząc się uczuć,
w pełnym słońcu poranka, rozczesuje frazy,
ozdobiona klamrami szlachetnego kruszcu,

natchniona pulsem ziemi, tworzy świat kolaży,
lub przędzie czułe słówka na lirycznych krosnach 
choć skradła nam dziś w nocy  – nie jestem zazdrosna.


(aranek)



czwartek, 19 stycznia 2017

Między gadami...




Bez rabatu

Za czas i miejsce urodzenia,
kolejny etap cywilizacji,
za mniejsze zło,
wstyd po kieszeniach - 
żywą gotówką 

przyjdzie płacić.

Ogarki diabłu palone skrycie
świadomy udział w spartakiadzie
po wyższe stołki urzędnicze
trening -

okrakiem na barykadzie.

Ref. Na tym polega równowaga,
że popyt rośnie, gdy cena spada,
lecz na tej giełdzie dobra i zła,
nie zawsze płaci, ten co gra.

Za tą dziewczynkę z obrazkami
(na całe życie), w smutnych oczach.
Za zapach smoły na plebanii,
za każdy siniak tego chłopca,

gdy zapłonęła tęcza nad głową.

Za amok waśni i odgradzań,
nadętych kazań pustosłowie,
błogosławieństwo dla dresiarza.

Ref. Hossa, hosanna w głowach miesza,
tylko po hossie, zawsze jest bessa
i na tej giełdzie,
bez znieczulenia

z bólem zapłacą pokolenia.

Za wyrywanie kart historii,
zgaszone łuny (dla orderów),
za hołubienie ślepej glorii,
prywatyzację na Wawelu,,


Za wilka, żubra, na planecie,
liszkę i pliszkę - bez znaczenia .
Za uchybianie misji kobiecej,

w górach plastiku, wzrasta cena.

Zniszczonym traktem, Stratosfera
w pobojowisku, raj dla ułomnych,
od nienawiści pęka arsenał
naszej spuścizny dla potomnych.


Ref.Na tym polega równowaga,
że popyt rośnie, gdy cena spada,
lecz na tej giełdzie podaż zła,
przed dobrem pierwsze skrzypce gra.


(aranek)







środa, 18 stycznia 2017

" Damą być "

http://marcinm1.wrzuta.pl/obraz/9k0XelBLhvv/dama_z_lasiczka

Się nie damy

W świetle obyczajowych ram
i norm w dwudziestym pierwszym wieku,
zmurszałe nieco pojęcie dam,
już nie wypływa nam z krwiobiegu.

Jakie kryteria przyjąć gdy,
w żyłach króluje postkomuna?
Może łasiczkę kupić by,
lecz kto uwieczni? Niech podumam…

Mam! Portrecista - pewien Sam,
ma atelier i osiągnięcia,
tudzież atrybut - długi szal,
tylko technika nie do przyjęcia.

Dama, więc- lazur ! A on -  Nie!
(Skupia się raczej na detalach). 
Zielona kropka na czarnym tle -
i  to ma być Maestro - dama?

Sam się uśmiecha „ależ tak,
sztuką  jest być zieloną kropką!
- A tło? "Wypełnia – damy brak
i wielkie S, moje autorstwo".

Tyle ich było? Ależ - Sam!
A szelma farbą, jak nie pryśnie;
- O, jeszcze obok kilka dam?
- Domalowałem ci łasiczkę.

Reasumując  problem tkwi,
może w kolorze którego nie ma?
Nie chodzi wcale o barwę krwi,
ani o względy dżentelmena.

Więc o co chodzi? Pomyśl ach!
Ze sztuki płynie też nauka,
niech sto łasiczek nawet – Bach!
Prawdziwej kropki, ze świecą szukać.

A jeśli kiedyś, Bóg wie gdzie,
zobaczysz obraz tego Sama,
niech cię nie zdziwi, bo się wie;
Na pięć łasiczek – jedna dama.

aranek




wtorek, 17 stycznia 2017

Zmarznięte polany




Zimowy spacer 
oszronione gałęzie 
złamanej brzozy


   
   
         (zdjęcie - tapeciarnia)



Zmarznięte polany


Przeciw smutkom przyklękam w zmarzniętym kościele,
wiedziona mimowolną falą melancholii;
Madonny w garniturach wiktoriańskich kolii,
stroją przed koncertem srebrne wiolonczele -

wędzidła wirtuoza napięte do bólu,
wyczulone na dotyk, balsamicznie szemrzą
rozciągniętą kantatę, zaklętą w nieziemskość.
Truchło skostniałe w soplu jak w zwojach całunu,

na ołtarzu ofiarnym zakwita konaniem,
łzy topnieją na łozach, odpuszczając grzechy
rozsypane w dywanie błyskiem złotych fleszy.

W chórze ciszy zatracę wieczne panowanie,
ponad chmurne fortece, gdzie tylko wiatr słyszy,
ponad złamanej brzozy szaty rozerwane. 


(aranek)









sobota, 14 stycznia 2017

Nie żałuj



Ciemiernik ogrodowy


Nie żałuj


Zima musi odejść
-  nie żałuj więc zimy
na szkle wychuchanej pocałunkiem mrozu,
w jednej rękawiczce zapleciony powój
z dłoni połączonych dotykiem żarliwym...

- Wieczorów nie żałuj
kiedy noc w poranku
blednie pokonana, nową obietnicą
odgiętej  falbanki, znów dzień dobry życząc,
prężąc w cieniu ramion, namiętność kochanków. 


- Nie żałuj że miłość
zgarbiona odeszła,
szukając pierwiosnków w zimowym poszyciu.
Listki nowej, pełne mieniących zachwytów,
wesołym allegro, zaproszą do serca


- szczygła, który tonem
(na najczulszym włosku),
fascynacją chwili kiedy błękitnieje,
rozświergocze życie, rozbudzi nadzieję...
- Więc nie żałuj życia
i nie depcz pierwiosnków...



(aranek)








Obraz :http://info.e-ogrody.pl/szukaj/ogrody/ciemiernik+ogrodowy+odmiany


środa, 11 stycznia 2017

Pamiętasz była zima




Inkluzje



Zmysłowy ogień w głodnych oczach,
zapalał gwiazdy betlejemskie,
za oknem zima kryształowa,
bursztyn z karafki na kredensie,
żywiczne krople przelał w słowa,
dotykiem płatków czułych dłoni,
księżyc chciał z tobą konkurować,
lecz się szarmancko tylko skłonił.


Dyskretnie liczył płatki śniegu,
na bzach, pod oknem, pachniało bzem,
mróz wyczarował skry w milczeniu,
aż wymościła nas pełnia pełń.
Świt w piance z kawką pod prysznicem
obudził wścibską rodzinkę zięb:
- Cze-kaj -cze-kaj-coś-zrobiła...
- Widzę.
- Rumienisz ranek, kochanie...
- Wiem.


Pamiętasz piankę mlecznej mgiełki,
na skrzydłach ważki w śnieżnej baśni
i nas w żywiczny czas zaklętych,
pąsową chwilą z jednej drzazgi?
Księżyc w karafce na kredensie
schowal się żeby nie zwariować,
zastygł pijany naszym szczęściem
aż spadła pełnia bursztynowa ...


(aranek)

niedziela, 8 stycznia 2017

Właściwy wymiar


Właściwy wymiar

Między snem a świtem
majaczą obietnicą
wersy liryki.

Rozchylony  pąk wiersza,
przyćmiła  igraszka
z niesfornym kosmykiem.

Ponad okruchy nokturnu,
w okiennym świetliku
poranny gwizd kosa .

Na wernisażu w ratuszu,
zniewala bajeczny,
widok z okna –

dziewczyna z perłą,
kłania się w przejściu
dygając z wdziękiem;


Uroda życia, zawsze przed talentem.

(aranek)





wtorek, 3 stycznia 2017

Od kuchni




·      )

Rekwizyty

Wiem, po twojej stronie, wiersz wygląda inaczej;
Wymuskane  detale, “ point of view ” i odlot…                  
Na skrzydłach z trzeciej półki unosi się podmiot,
wysoko ponad aspekt, czy realność znaczeń.

Trzecia półka, ma wzięcie szczególne w liryce,
lecz nie mniejsze, niż druga (pęknięta w połowie),
pod ciężarem klejnotów, których nie wypowiem...
Najwięcej jednak  miejsca, zajmują księżyce;

W sznurowadłach, szlafmycy, tudzież łysej głowie…
Księżyc wygrał w konkursie i błyszczy na szczycie.
Bezsporna znamienitość, całą Kosmologię

posiadł między wierszami ( prażąc kukurydzę)
w akapicie, od kuchni - kolejnym wcieleniem,
jak trwać rekwizytem na największej scenie.

(aranek)