Na krawędzi śnienia, po omacku słucham pierwszych dźwięków życia, żegnając melodię którą noszę w sobie nim ranek rozdmucha, na drobne bezsensy przeistoczy człowiek.
Sen w nicość odpływa – kiedyś w niej zostanę, co dzień o dźwięk bliższa, tajemnicy czasu. Pragnę zapamiętać... Niemych drogowskazów wypatrując w sobie, po wieczną nirwanę.
Łajbą przypływ kiwa, chcę oddech zatrzymać; zaciskam powieki, kusi tajemnica lecz wzmaga muzyka na okiennych skrzydłach, kos w nos mi zagwizdał, wiatr zadzwonił w rynnach.
Bębni na klawiszach dzień dobry, powszednie. Porzucam niepewność, łajbę zmieniam w okręt zważając, by czasu na popiół nie zemleć…
Autorem pięknej kompozycji Secondo Walca jest Dimitr Szostakowicz. Urodził się w Sankt Petersburgu w rodzinie mającej polsko-rosyjskie korzenie. Jego dziadek od strony ojca, Bolesław Szostakowicz, pochodził z Wilna. Uczestniczył w powstaniu styczniowym, a w 1866 został zesłany na Syberię w okolice Tomska w wyniku represji, które miały miejsce po próbie dokonania zamachu na cara Aleksandra II przez Dmitrija Karakozowa. Kiedy okres jego kary się skończył, Szostakowicz postanowił pozostać na Syberii[1]. Został m.in. burmistrzem Irkucka[2].
W Petersburgu (ówczesnym Piotrogrodzie) Dmitrij Szostakowicz ukończył konserwatorium w 1923 na wydziałach fortepianu i kompozycji. W 1926 rozgłos zdobyła jego pierwsza symfonia. W 1927 otrzymał dyplom honorowy na I Międzynarodowym Konkursie Pianistycznym im. Fryderyka Chopina w Warszawie. Jest twórcą sześciu koncertów, piętnastu kwartetów smyczkowych i piętnastu symfonii. 2019r
Masz pecha, a ja trzynasty zmysł wycelowany w męskie ego.
Kiedy wpadasz w furię i uderzasz słowem, dotykasz do żywego; czuję szorstkość języka twój nieświeży oddech smak słonej śliny odór szykan szczecinę syk...
Weź zacznij od nowa! Pozwól im lekko balansować na płatkach warg wytrawni tancerze żebym mogła degustować niby kiper winnych nut w bukiecie; Jakość, miąższ, cierpki smak, osad na dnie
i coś jeszcze...
Twoje ego ma szczęście, że mój trzynasty miarkuje potencjał cierpkiego…
Wymościłam wieczór flanelowym pledem. Błyszczyk księżycowy srebrzy tok rozmowy; wymuskane słówka, głos syreni w muszlach wabiącym zaśpiewem, wokół ust
- dla ciebie kilka ziaren piasku, przeniesionych z plaży, bezwiednie na wersach, poczętego wiersza z morskich opowieści, naniosło mu głębi,
Zatonęłam w gąszczu falującej trawy…
Srebrzysz się w szampańskich, spadających drzazgach na odpięte skrzydła i pled flanelowy, muskający motyl przeistacza dotyk, pomiędzy skrzydłami mieszka moja Gwiazda.
- a ty 🤔 wiatr skradł, przeleciał, za co - nie wiem.
🐍 🌳 🍩 Sycoł pytom pod rajskim dzewem. Chyć za pącka frajerke Ewę… Aby Mo? Nawzdy dwo! No to chycę, ino Bucek se zdrzemnie.
🍊 🐱 🍌 Kot Mandaryn w Pomarańczarni, mizia kicię Limonkę Mrau Mi. Ona piłuje szpon - mam apetyt na song mandarynkowy z bananami.
🌷 Narcyz na grzędzie wzdychał do siebie: Uschnę tu z nudy - pusto jak w niebie. Wtem słyszy - dość tych wzdychań! Kim jesteś? (z lękiem pyta). Pan Tulipan - eksperyment dla ciebie.