Migdałowy
Błysnęło w
mroku cienkie ostrze
pośród
gałęzi zardzewiałych,
gdy
kawiarniane okno dostrzegł,
spłynął na
łyczek czarnej kawy.
Raczył się
flirtem z filiżanką,
na ucho,
szeptał dyrdymały,
że on tu
wielki, że on landlord,
i w
antyramie dla reklamy
błyszczy
swym wdziękiem staromodnym,
przy którym
wszystkie gasną świeczki.
Pachniał
olejkiem migdałowym
i pisał
wiersze na serwetce.
Zaszyty w dobrze znany półmrok,
Kusił - na
górze mam mansardę,
z
zazdrości wszystkie gwiazdy umrą,
mnie tutaj
srebrnym zwą kloszardem.
Zaczarowane
filiżanki
tańczyły
wdzięcznie na stolikach,
pachniał
cynamon i migdały
a on, się
srebrzył na napiwkach.
Zdegustowany
mruczał barman,
kiedy
zaciągał markizety-
diabli
zesłali mi kloszarda,
co też w
nim widzą, te kobiety!
Nie dość,
że łysym czołem świeci,
srebrzy się
w każdej filiżance,
mieszka na
strychu wśród rupieci-
wypalił
dziurę ( z nów) na firance…
Nie marudź
stary- bierz co chcesz!
Markotny
magik, srebrem sypnął -
jestem
samotny, przecież wiesz-
czasami
płacę za towarzystwo.