nutki

nutki

poniedziałek, 31 marca 2014

"Pogadamy hipotetycznie"



/Rafał Olbiński/

Często wchodzi w moje myśli bez uprzedzenia,
kiedy  mam bałagan i nie jestem gotowa     
na  łyczek gorącej,  niesłodzonej rozmowy.
Zwłaszcza, że dopiero  wyrzuciłam marzenia.

Zamknięte (krzyczę) -  nie mam  już nic, dla nikogo!
Motyle i złote pszczoły  w noc odfrunęły,
ptak który gniazdował w sercu,  rozsypał perły -
nie zatrzyma wiatru nad urodzajną łąką.

Gniazdo boli pustką,  lecz nie do wynajęcia  -
zostały ciernie po różach w podstępnych słowach,
a zmięty łut szczęścia,  jak robak się zasiedział.

Powraca skrzypieniem nocy, ciszą pożądań
bezszelestnie  węszy (rozochocony żebrak) -
pogrywa w zielone,  w końcu mówię mu - zostań...


niedziela, 30 marca 2014

"Bajka z zagubionym morałem"

 

Gdzieś niedaleko, za zwykłym czasem,
na peryferiach poczciwych snów,
garbaty anioł mamrotał pacierz -
och błagam panie przywróć mi znów
ciało, co w tańcu słonecznych smug
nie wstydzi się być nagie.

Drugi uroczy jak boski cud,
zawstydzał wdziękiem wyobraźnię,
wzdychał przez sen - daj siłę bym mógł,
podążać żwawo z kulawym światem,
więc jeden włos anielski zabierz,
na rzecz zwinniejszych stóp.

Trzeci lękliwy, bardzo zmęczony,
skromnie przytulał się do swych snów.
Z powodu wrednej cierpiał żony,
więc szeptał we śnie - daj spokój wreszcie,
ty wiesz najlepiej (mruczał na boku)
panie, co chcesz to rób...

Zebrał międzyczas anielskie sny -
"ciekawym o czym śnią świętoszki"...
Jakież zdziwienie aniołów,
gdy rankiem ujrzeli wyrok boski!

Nawet ze śmiechu załamał się rym -
trzeci miał garba i wielkie stopy!

Zerwał się morał i urażony -
wrzasnął: czy w górze ktoś ma kaca
i zamiast bajki łże androny?
Miało być o tym co popłaca,
a wyszła bajka dla wrednej żony!

To może wredność się opłaca?
No bo nie skromność,
bynajmniej nie.
A może była jakaś taca?
Na pewno taca się opłaca.
Tak? 
A kto tam wie...

"Łapacz motyli"

  


Vladimir Volegov

Łapacz motyli


Między wersami a brzegiem wiersza,
czarna rozwiesza swoje lampiony -
ach nie każ zasnąć mi złotorzęsa,
ja w moich oczach mam chryzolit...

Dopóki pająk snów nie zaplecie,
jestem bezpieczna.
Łapacz motyli,
zbudzi się z pierwszym sennym oddechem.

Wierne nokturny strzegą tej chwili,
rezerwowanej dla rozkołysań
wolnej przestrzeni,
dla chętnych skrzydeł,
wznoszonych światłem pełni księżyca,
rozpiętych w nocy nad Atlantydą.

Bez nasłuchiwań odgłosów kroków,
wystukiwanych w sennych udrękach,
łez połykanych bezgłośnie w mroku.

Gwiazdy siadają tutaj na rękach,
tak jak motyle, dla igraszek -
więc nie usypiaj mnie złotorzęsa,
daj mi uchronić się przed łapaczem.
Pozwól bym nigdy, nie była senna.



aranek



piątek, 28 marca 2014

"Słoneczny prysznic"




(Tapetus pl.)

Słoneczny prysznic

Młodziutka trawa aż oddech wstrzymała,
gdy zatańczyły zwinne jaskółeczki,
jak przed orkiestrą śliczne mażoretki,
zafurkotały  na wiosennych gamach.

Witajcie cudne, na lśniącej obręczy
pierścionka wiosny, zapalonej szczęściem.
Tak delikatne, smukłe i dziewczęce,
jak zakochanych rozmodlone szepty.

Wiosna w lusterko spogląda z uśmiechem,
znacząc na niebie powroty jaskółek,
rozsyła światłem pocałunki czułe,
przymyka oko na frywolne grzechy.

Otwieram okno w godzinie miłosnej,
zwiastunki szczęścia śmigają na niebie
złotym preludium w słonecznym zalewie,
bezwstydnie piękne w czułej namiętności.



(aranek)



czwartek, 27 marca 2014

"Gdy(bańki)"

 



Gdyby zebrano z wszystkich poematów,
krople wylane z powodu miłości,
to nie zabrakłoby całemu światu,
na długie lata hektolitrów wody.
 
Zielenią można by, obsiać pustynie,
biegun wymościć fiołkowym dywanem,
straciłby pracę nie jeden jubiler,
gdyby pozbierać gwiazdy rozsypane.

Zmrużeniem oczu, dreszczem, czułym szeptem,
rozkochać nawet zmarznięte pingwiny,
a pożądaniem ściągnąć milion nieszczęść -
erupcje lawy, lub górskie lawiny.

Można by kąpać się w blasku księżyca,
puszczając bańki srebrzysto mydlane,
zmieszanym taktem zamieszać w muzyce,
bo co poeta, to upodobanie.

Gdyby gdybaniem z licznych poematów,
wyłożyć trakty, ścieżynki i drogi,
to połamańców przybyłoby światu,
nie jeden bowiem połamałby nogi.

Jakiż, to powab uskrzydlonej muzy,
zwyczajnych ludzi przemienia w poetów?
 Wciąż przybywają nowi trubadurzy,
    gotowi wysiać, łan nowych kupletów.




środa, 26 marca 2014

"Roz­myśla­nie o śmier­ci jest roz­myśla­niem o wolności. " - Jim Morrison


"Dla Lacrimosa Mozart"




Odszedł w noc
z nadzieją za rękę.
Za nimi orszakiem
dźwięcznym - smutne nuty
w żałobnych sukienkach,
taktowne sekwencje
i pieśń miękko opleciona
czernią, tak łagodnie grała...
Jeszcze nie przestała -
łka płaczem kwili,
to znów jękiem szlocha.
Nagle przerwała...
Hukiem kotłów miota.

Dotarli do bram sedna.
Kluczem prawdy
otworzyli piękno,
tej w welonie utkanym
strachem i cierpieniem.
Przyjaciółki szczodrej
w płaszczu przeznaczenia
tak spokojnej i cichej,
jak by była świętą.

Czy śmierć może być piękna -
zapytał artysta,
obnażając panią
z cienia srebrnej kosy.
Nim podążył za nią,
zostawił odpowiedź
w Requiem - Lacrimosa.



(aranek)

poniedziałek, 24 marca 2014

"Na sen"

Śpiąca, Dziewczyna, Woda, Kwiaty, Drzewa 

 Nim  noc kobierce swe rozpostrze,
ucichną szepty i szelesty,
na kocich łapach sen niewczesny
otuli błogą łagodnością,

zanim  potokiem zdarzeń przeszłych,
odpłyną  żagle w sen mirażem,
niezaproszeni adwersarze,
próbują wtargnąć w kruche zmierzchy.
 

Zaczarowane nietoperze,
gaszą promyki  zwołując ćmy,
cienie na ścianach  składają sny,
w zmiennych figurach jak tancerze.

Wirują  kwiaty podeptane,
smutno szeleszczą, martwe liście,
słowa bolesne i bezmyślne
i wiersze dawno zapomniane.

Spłoszone „tak”, pochopne „nie”,
pożółkłe listy niewysłane,
plamy tak ciemne jak atrament,
i łzy stroskane płaczących wierzb.

I chociaż trefną los grał kartą,
bo białą laską wiódł jak ślepiec,
 teraz, już tylko będzie lepiej
i mimo wszystko zawsze warto...





niedziela, 23 marca 2014

"Wielkie sprzątanie"

 

Wiosna za progiem - czas na remanent!
Wszystko co ważne mieści się w głowie,
zatem wygładzę nieuczesane,
prześwietlę nawet pozornie drobne -

"warto nie warto", "było nie było" -
nieużywane, myknę w niepamięć.
Zmyślone słowa, spóźnioną miłość,
głupstwa splątane (czwartą nad ranem)

i "widzimisię", "a może jednak"...
Serdeczne ciepło nieco przewietrzę,
gwiezdne rojenia, gdy noc bezgwiezdna,
sny zasmucone - wyśnię na lepsze.

Wymiotę z kątków stęchłe tęsknoty,
nazbyt przemokły w jesiennym deszczu,
a te "na wyrost", "w sam raz na potem",
w sentymentalnym wierszu - umieszczę .

Splątane myśli, włosek po włosku -
grzebieniem prawdy z bzdurek wyczeszę.
Reset! Czyściutko! Więc od początku?
Została jedna - co na to serce?



sobota, 22 marca 2014

"Oczarowanie"





 (willem haenraets)

Dzień się zestarzał i przygarbiony,
chyłkiem przemyka pod fasadami,
a przy fontannie,  bukiet peonii,
jakiś pan wręcza samotnej pani.

Leniwe światło lampy ulicznej,
otula blaskiem  wieczorny spokój,
chodź na ławeczkę, zobacz jak ślicznie,
kropelki wody tańczą o zmroku.

A w oknach światła, jak w iluzjonie,
czarują bajką swe tajemnice,
w każdym z nich bije serce wieczoru,
jak w niemym kinie, toczy się życie.

Popatrz na niebo, tak ociężale
sklepieniem siada na drzew arkadach,
rozrzuca gwiazdy w kosmicznym szale,
przyjrzyj się czasem, któraś z nich spada

i we fontannie kąpie się z wdziękiem,
pluska złociutka,  jak rybka w rzece,
spójrz jakie życie może być piękne…
Tu przy fontannie,  na tej ławeczce.


piątek, 21 marca 2014

Ten pierwszy




Jaki on będzie?
Może deszczowy,
lecz nie przemoknę, on przecież wcale
nie będzie ważny dla mej urody,
jak łódź odpłynie odbiciem fali.

Wiatr będzie szukał,
a potem innej
rozwieje włosy, rozedrze suknie,
może się ze mną we mgle rozminie,
ostatnią gałąź z rozmachem utnie.

Powszedni wtorek,
może sobota,
z piekarni będzie pachniało chlebem,
środkiem ulicy moja tęsknota,
już niepotrzebna, pójdzie przed siebie.

Za nią podąży
zmęczona wina,
niosąc dzban grzechów
i stroskane sny,
młody poranek ich nie zatrzyma,
będzie uśmiechem wabił nowe ćmy.

Niby zwyczajny,
w znoszonym płaszczu,
pogłaszcze kota, obudzi ptaki,
pierwszy dla kogoś właśnie się zacznie.
A w moim wierszu będzie ostatnim.


Ach to ty:)


"Marcowe promyki"


Wiosenne czary
Nagle zakwitło w trawie
tysiąc stokrotek
 
Szkolne wagary
w parku spłoszone wróble
pierwszym dniem wiosny
 
Marcowe koty
rozrzucają pod wierzbą
marcowe koty

Zimowy sweter
odpływa nurtem rzeki
urok  Marzanny

Marcowe słońce
bursztynowy deszcz piegów
na twoim nosie

środa, 19 marca 2014

"Akwarela"




Szorstkie tło poranka podziwiało uśmiech
zamglonej pasteli, jeszcze w nocnej halce,
gdy poprzez zazdrostki koronkową szparkę,
promyk rozanielił, przytrzymał na dłużej

sny nieodgarnięte z rozmarzonej zaspy.
Kocie wąsy mlecznym pomalował żartem,
na różanecznikach zawiesił różańce
migocących kropel, gdy odprawiał gwiazdę

pochwyconą nocą na szczęście, ciut dłużej,
zatrzymał swój dotyk w ciepłych smugach światła -
gładził moje skronie czułym skrzydłem ptaka.
Podniosłam powieki, a on w twojej bluzie

miga się przewrotnie, zaprasza na mleko.
- Kot moczył w nim wąsy, przez chwilę niemałą,
z kwiatów kapie woda, znowu się przelało,
gwiazda poszła sobie - może nie daleko...

Na sztalugach, mokra jeszcze akwarela.
- Byłam twoją muzą, czy mi się zdawało?
Dziękuję za mleko, wypiję kakao,
a tytuł obrazka – „ślady łap w pościelach”.


wtorek, 18 marca 2014

"Można odchrząknąć"



 Wszystko odbyło się zgodnie z prawem,
nie ma to jak patrzeć z boku, no i pokój
w Europie, już nie jest zagrożony.
Można na chwilę wpaść do domu,

uśmiechnąć się do żony, pogłaskać psa,
sprawdzić dzienniczek, bo smarkacze
mają za dobrze i nie chcą się uczyć.
Taka prawda, ojciec sobie nawet zegarka

nie kupi, takiego jak kolega - zakup nowego
Porsche przesunie w czasie, nie mówiąc
już o wczasach – tylko gdzie w tym roku?
No bo raczej... nie - na Krym, nie wypada!

Tam jeszcze bałagan – kumple dzwonili.
Pożyjemy – zobaczymy. Może coś podskoczy
na giełdzie – zaprocentuje krwawica.
Śliczna pogoda ma być na Wielkanoc –

może … by tak... co tam polityka...
Święta, rzecz święta!
Dosyć się nakrzyczeliśmy!
Chrypka, to już taka, nasza

wstydliwa choroba - zawodowa!


poniedziałek, 17 marca 2014

" Wirtual(nie) "


Cóż począć, gdy nagle życie utraciło sens?
Oczom nie wierzę, na monitorze ażurek!
I co? I nic. Klik, klik - jeszcze raz zresetuję,
jednak dobrze wiem, to największa z możliwych klęsk,

spadła właśnie na mnie! Włączam wyobraźnię -
długie wieczory bez: Blogera, Facebooka,
Gmaila, nie mówiąc już o … jeszcze przeszukam,
tylko nie to! Lęk włazi pod sweter Backspace,

Enter i ...znowu nic - niedostępny internet!
Czarna dziura w środku nocy. Smętnie otwieram
okno na real, tam noc uwodzi blagiera,

jaskółka czarno-skrzydła, ociera się o dzień
srebrzystym światłem. Myśli świtają szeptankę -

To, tu i teraz, życie przemija ukradkiem.