Dziś
na Olimpie, jest zamieszanie.
Zeus
wstał z łóżka, znów lewą nogą,
więc
na paluszkach jest omijany,
bo
wszyscy wiedzą – on tu jest bogiem.
Rozrzuca
gromy, wzrok ma szakali,
nawet
Posejdon zwykle wyrywny,
razem
z Hadesem się wycofali,
snując swój plan alternatywny.
Dziś
żadne wdzięki, ni długie nogi,
mini
spódniczka prześlicznej Ani -
realny
wariant (głównej księgowej),
walnął
do kosza rycząc – do bani!
Hermes
próbował jakiejś mediacji,
by
zahamować wypowiedzenia,
Ares
podkręcał tę sytuację,
a
Bachus upił się z przerażenia.
Panienki
w biurze pochlipywały,
a
Zeus ryczał, gdy nagle . . .Hera!
Weszła
z uśmiechem – jak tam mój mały?
Znowu
udajesz tu rottweilera ?
Weszła,
a za nią, wszedł boski spokój.
Szef
znikał, kurczył i powolutku...
Podał
kopertę jej z łezką w oku -
koniec na dzisiaj, mój krasnoludku!
koniec na dzisiaj, mój krasnoludku!
:))))))))))))) tak, tak - w pracy, przed współpracownikami Zeus-rottweiler, a na widok żoneczki kuuuuuuuuuuurczy się i kuuuuurczy - podnóżek jeden!
OdpowiedzUsuńZnamy takich z doświadczenia - prawda Tereniu?
Doskonała groteska, świetnie zilustrowana :))
Jest ich całe mnóstwo - tylko trzeba się dobrze przyjrzeć pantofelkom ich żon:) A w pierwszej wersji miał być rozanielony lew po tresurze, ale lew to nie pantoflarz przecież:)))))
UsuńTereniu jestem :) ależ super wiersz z mitologi postacie i życie realne biurowe wplecione w wersy :)
OdpowiedzUsuńbuziaczki:)
Witaj Bożenko - cieszę się, ze Cie uśmiechnęłam:)
UsuńDziękuję pięknie:)