Bezpowrotnie
Zostało tylko kilka godzin,
już Mleczna Droga omieciona,
z cnót przestarzałych - suchych kłączy,
by rącze konie, mknąc między sioła,
nie zaplątały się wpół gwiazdy
z czasem, jak oszalałe pędząc.
Dziwi się księżyc - dyrygent stary,
bo nie nadąża za orkiestrą.
Brama na oścież, biją dzwony,
ziemia wiruje, aż oś trzeszczy.
Dziś bal dla głucho - niewidomych
i dla przebrzmiałych dawno wierszy.
Dziś, jak co roku ogrom gości,
będą dopalać resztki światła -
byle oślepić, byle czym olśnić,
na Nic rozdeptać w łatwych namiastkach -
już poza bramą, w bladym świcie,
nocnym wzruszeniem wstyd upiją,
bo nie widzieli, gdy biegło życie,
że podeptali na drodze miłość.
aranek