nutki

nutki

sobota, 31 stycznia 2015

Trochę się wylało





„Ściema”
            
„I nagle puka ktoś do drzwi,
natrętnie głośno, że aż strach”.
Otwieram. Pyta – ach, to ty?
Szukam w pamięci... Jestem Stach!

Ach, tak, to pan, proszę wejść -
tu jest łazienka, a tam kuchnia.
Po dziurki w nosie mam krótkich spięć -
może suszarka lub lodówka?

Nie jest pan głodny ani mokry?
To nawet lepiej ( jakiś wątły),
pewnie od razu do roboty,
miałby  ochotę,  pan przystąpić?

Może herbaty? ( pytam grzecznie)
- Mam coś lepszego, niż herbata
 (mruga, zakusy czuję niecne,
ty niezła jesteś, ach Renata!

Jaka Renata?  Czy u niej, także
poszły w cholerę zabezpieczenia?
- Zabezpieczenia, ale jakie?
Ja, proszę ciebie, z ogłoszenia.

Nie ogłaszałam, lecz zgłaszałam!
Zaraz się wścieknę, bo z lodówki,
do kosza poszła zawartość cała,
w pralce wymięka resztka kurtki.

- Bierz się pan wreszcie do roboty!
Jaka Renata, co mnie obchodzi?
Pan może zaraz mieć kłopoty!
Co pan wyczynia, o co chodzi?

Zabieraj łapska! (jakiś nachalny),
a on, podsuwa mi pod sam nos
i ogłoszenie matrymonialne
jakiejś Renaty, czyta na głos.

- To nie jest moje ogłoszenie!
Renata mieszka dwa domy stąd -
dotknęło pana porażenie?
- uwaga kopie, bo znów mam prąd!
Ps.
Ja nadal szukam elektryka,
Renata ćwiczy paletę min,
prąd naprzemienny nadal  znika,
ero – elektryk sam wypił gin.

W lodówce  morał ćmi znajomo,
nurt z pralki zalał całą pralnię,
gdy -  o co chodzi,  nie wiadomo…
To (często ) względy matrymonialne.




czwartek, 29 stycznia 2015

*** Na sen



WILLEM HAENRAETS 
https://wooarts.com/willem-haenraets/




Bez przed zaśnięciem 


Niebieski włóczykij podświetlił storczyki
na oknie, jak panny w wieżach,
w podniebnej zamieci, zbłądzili poeci
bo nieba nikt nie odśnieża. 

Przez gęste mgławice, na koźle z księżycem,

mleczną arterią z polotem,
tak gnają w tej ciszy,
aż stary wóz skrzypi
i felgi wymienia na złote.

Nie spostrzegł bo ziewał pył drogę zawiewał,
poturlał się biedak w krzak bzu,
potrząsnął gałęzie
- na sen? Nie, na szczęście!
Na rzęsie gwiazdeczka - o tu…

Na włosy, na usta, srebrzysta rozpusta.
- Nic nie mów, ty wiesz i ja wiem.
Nikt puenty z nas nie zna,
jedynie poezja,
dziś muska nam pełnię tym bzem.

Płonęły wersety, ktoś szal na rolety
i poszedł bez szala… No bez!
Zasypał na biało,
coś mi się zdawało,
że przez sen słyszałam - ja też ...


aranek






wtorek, 27 stycznia 2015

Inspiracje






Inspiracja Liu Bolin'a Chińczyka o bardzo niecodziennej pasji – opanował do perfekcji sztukę kamuflażu. Używa jej, aby uzmysłowić innym Chińczykom, iż wtapiając się w tłum, akceptują polityczne slogany komunistycznego rządu.


Slogan

Robi wrażenie już od progu ,
szasta się w trefnym  towarzystwie -
wytartych haseł w pustosłowiu
zapamiętałych aktywistek.

Kiedyś pracował w propagandzie,
drasnął paznokciem o reklamę,
teraz się wypasł skubiąc gandzię,
puka wyłącznie w malowane.

Stary  prochowiec,  chorągiewka,
macha, udając że to sztandar
i  patetyczną  gra manierą,
gdy dawna  miłość - propaganda

rozsypie perły mu pod nogi -
mignie lakierem na czerwono,
sprzeda  się dla popularności,
by w powtarzanym kłamstwie tonąć.

W medialnym bagnie rychło skona,
wytarty z ust, jak reszta szminki,
ginie z rąk tych,  których przekonał,
wystarczą tylko dwa zaimki –

liczebne z zerem, w towarzystwie
sztucznej śmietanki,  w pseudo marce
bardziej ambitne, bardziej chwytne
słowa jak marne  imitacje.