Przytulnie
Kiedy ostatni guzik w płaszczu
zapinasz czule mi pod brodą,
ciepło otulasz miękkim szalem,
a wokół pachnie, tak śliwkowo,
to trochę bierze mnie ta jesień.
Przymilnie łasi się, jak kotka,
żołędzie mi upycha w kieszeń,
puchem rozwiewa w dzikich ostach.
Stary parasol rozprostował
swoje ramiona zesztywniałe,
z deszczem igrają czułe słowa,
a mnie wciąż tego deszczu mało.
Srebrny sierp schował swoje ostrze,
na tle śliwkowym coś migocze,
to w berberysach szklane krople
i tuż przy moich, twoje oczy.
Bukiet herbaty z dzikiej róży
płynie nutami Vivaldiego,
dobrze, że wieczór się wydłużył,
że nam do rana tak daleko.
Cicho szeleszczą liście w książkach,
gałązka głogu się czerwieni,
chyba zgorszymy dziś pająka.
Miło jest pobyć w tej jesieni.
aranek