nutki
poniedziałek, 9 listopada 2015
W lejcach wiatru
obraz Ireny Scheri -
Cztery pory namiętności
Zima być może (nawet musi), by zachłannie
przygarniać każdą, małą cząstkę przyciągania,
topnieć pod lodem szorstkiej dłoni, niech odsłania
kołyskę słońca, kiedy wszelki zakamarek
wypełnia światło, drżące jak wiosenny listek -
wspina się pędem żądzy życia, wchodzi dreszczem
pomiędzy pąki, nagie, bose – śpiące jeszcze,
aż obudzone ptakiem niebo, rwanym krzykiem
rozepnie fale, żeby zjednać zachwyt z grzechem -
otwiera oczy jak najszerzej (tak bezwstydnie),
lato nasiąka urodzajnym ciepłym deszczem.
Przez krótką chwilę płoną iskry nieuchwytne,
jeszcze na skrzydłach, skrzą się złotym pożądaniem,
gdy wiatr namiętnie plącze wodze przed rozstaniem.
(aranek)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ciekawy koncept Teresko. :) Zważywszy na dzisiejsze okoliczności podziwiam Twój iście Miłoszowy dystans do "bieżączki", wieści o owym gabinecie ministrów itp. itd. Zupełnie jak Czesław Miłosz, który na wiosnę 1943 roku będąc naocznym świadkiem zagłady warszawskiego getta, na przekór i pomimo, napisał niezapomniany cykl wiersz pt. "Świat. Poema naiwne". Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie i szczerze podziwiam, świetny wiersz, na który czekałem.
OdpowiedzUsuńErrata: cykl wierszy zabrakło "y". :)))
OdpowiedzUsuńMam to szczęście Arku że od najmłodszych lat jestem mieszkanką dwóch równoległych światów - nauczyłam się w nich poruszać w ten sposób, że jeśli w którymś nazbyt zimno, nazbyt nieprzyjaźnie - przenoszę się do drugiego. Nie raz w życiu zawaliły mi się obydwa naraz , ale odbudowałam i może dlatego mam pogodne usposobienie, nawet w gabinecie cieni. Nie znaczy to, że nic mnie nie obchodzi albo że nie mam swojego zdania - Mam ale wiem że moje napinki nic tu nie pomogą. Ukoiłam dzisiaj swoje niepokoje gdy wyobraziłam sobie jak rzedną miny popleczników owych gabinetów - nie trzeba będzie nawet długo czekać. Czesława Miłosza czytałam a Jego "Umysł zniewolony" kiedy był jeszcze pd cenzurą - bardzo cenię , szanuję poezję i nie mam mu za złe, że odchodził do drugiego świata kiedy kiedy jeden się zawalił. Dziękuję Arku za opinię i komentarz przy wierszu . Czekają nas teraz trudne czasy, ale nie dam się zwariować - wszystko się kiedyś kończy :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię Arku bardzo serdecznie i ciepło 9 listopada / podkreśliłam bo dzień ten zapisze się niestety smutną data w historii /. Pomimo tego życzę Tobie i moim czytelnikom spokojnego wieczoru.
Tak trzeba Teresko, tak trzeba, gdy robi się lodowato... myk do drugiego świata. A czasy się robią groteskowe, oby nie przyszło nam kosztować tej pasztetowej (czwartej świeżości) zbyt długo, bo potem nawet porządna lewatywa ogólnonarodowej dyspepsji nie zaradzi. :)
OdpowiedzUsuńRaz jeszcze pozdrawiam Cię serdecznie. :)
Ha ha ha - zgrabnie to ująłeś "lewatywa..." No "Jaroszem" w tej sytuacji nie zostanę, ale pasztetowej nie tykam w końcu się zestarzeje bo już trąci i to bardzo :) Ja też jeszcze raz serdecznie Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTereniu i co ja mam powiedzieć? Każda pora jest dobra na miłość, a miłość piękna o każdej porze...
OdpowiedzUsuńJedna, piękna metafora! I dobrze, że potrafisz uciec, a przede wszystkim że masz gdzie skryć się przed nachalną, odartą z odrobiny romantyzmu rzeczywistością, bo dzięki temu powstają takie piękne wiersze. Gratuluję serdecznie i pozdrawiam :)))
Dziękuję Basiu :) Ano trzeba sobie radzić, zwłaszcza jak optymizmu w krąg ani na lekarstwo i chmury wiszą złowrogo nad Ciemnogrodem :))
OdpowiedzUsuńDzisiaj nacieram gęś miodem i piekę rogale na jutrzejsze Święto a chuligani pewnie knują jak tu je zepsuć w W-wie. Zawsze zastanawia mnie dlaczego maja na to przyzwolenie :) Pozdrawiam Cię Basiu serdecznie i życzę miłego wieczoru :)