nutki

nutki

wtorek, 20 stycznia 2015

Bon ton






Pa patki ratlerku :)

Żegnaj brysiu! Było miło, ale koniec!
Tak nie można, nie dość  że obgryzłeś kapcie,
nasikałeś bez pardonu w pelargonie.
Coś z pęcherzem?  No piętnaście  razy na dzień

(w tę i nazad),  aż  zawiało przez te biegi!
Pelargonie nie zakwitną tego roku,
odpuściłam, a ty prosto w przebiśniegi,
biel straciły,  dziwnie pachną, ja mam odruch…

Zniesmaczona tą niezręczną sytuacją,
lecz gdy patrzę jak się miotasz, to wymiękam.
Kynologiem wszak nie jestem, a więc łatwo
kit mi wcisnąć, zamiast wilka mam  ratlerka!

Łatwo kupić i co teraz – jedna chwilka…
Możesz zostać, pod warunkiem - tak nie zerkaj!
Nabierz manier, no i przestań zgrywać wilka.
Pysio w kubek, jak przystało na ratlerka!

Wytrzyj łapki, gdy do domu z dworu  wpadniesz,
Nie sprowadzaj sfory kundli dla posłuchu,
nie gryź ręki, co karmiła - oj nie ładnie!
możesz skończyć jak nie pyszny, na łańcuchu.






11 komentarzy:

  1. :)))))))))))) Tereniu jak ja bym chciała, żeby Wolfi przeczytał tę Twoją satyrę na ratlerka! Każdy wers wywołuje śmiech :))
    Suuuuper, doskonale dołożyłaś do pieca kundelkowi, który szczerzył ząbeczki, szczekał i szczekał, aż się zapluł i uciekł i tyle go widzieli. Miał wielkie wejście wielkiego Wolfa, a zwiał, jak kundel :))))))))))))
    Tak to jest z tymi, którym wydaje się, że są więksi od innych i to przeświadczenie pozwala im na chamskie zachowania.
    Pozdrawiam Tereniu :D
    Mogę ukraść na fb?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne Basiu że możesz - masz dozgonny glejt na wszystko :))
      Ano Wiesz jakie miałam pozytywne wrażenia na początku dopóki nie wyszły kiełki. Jednak stare powiedzenie mówi że " sprawiedliwa oliwa zawsze na wierzch wypływa.." No i wypłynęła - niestety! Szkoda!
      Miłego południa Basiu :)

      Usuń
    2. Co tu więcej powiedzieć, chyba to co już mówiłam wcześniej - Wielki nie pyskuje i nie brudzi w piaskownicy, żeby zwrócić na siebie uwagę. Ja nie mówię że nie poniesie - każdego czasem, jednak zamierzone i wymierzone działania z pełną premedytacją są jak na mój gust - malutkie jak ratlerek, który słynie z tego że jest cięty na mniejszą od siebie zwierzynę:)))) Jak na załączonym obrazku :)

      Usuń
  2. No to się ratlerek doczekał... swoistej elegii... "Prawdziwi mężczyźni" nie lubią ratlerków, bo to to ni pies ni bies... skrzekliwe to to a małe, ponoć dobre w pakiecie dla pederastów. A ja tam nie mam wyrobionego zdania, może wielbiciele tego rodzaju czworonogów mają swoje racje?

    Satyra przednia, bawi, ale i nie pozostawia bezrefleksyjnym, zatem "oldschoolowa" w najlepszym, zaznaczam, tego słowa znaczeniu.

    Pozdrawiam Teresko bardzo serdecznie. :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też za nimi nie przepadam - za ratlerkami, bo za mężczyznami (szczególnie prawdziwymi, to i owszem:)))) Jak byłam małą dziewczynką to mnie taki jeden (ratlerek) swoje zęby wbił w rękę , więc przyszła kryska na piska , ale jak wiesz zapewne to też był tylko pretekst.
    Dziękuję Arku miło i serdecznie Pozdrawiam :))

    OdpowiedzUsuń
  4. Terenia, wiesz? muszę Ci coś opowiedzieć, mam nadzieję, że się nie pogniewasz, bo to taka mała "prywata":) Śniłaś mi się w nocy, a właściwie - śniłyście mi się obie, Ty i Basia:))
    Byłam u Ciebie wczoraj, późno w nocy, tego wiersza jeszcze nie było, czytałam poprzedni, a pod nim - komentarze.
    Potem wracałam do Twoich poprzednich wierszy, i tak się jakoś zapatrzyłam w te Wasze avatarki, że zabrałam je ze sobą do łóżka, w sensie, że w sen, bo żeby nie było;) Za każdym razem, gdy patrzę na twarz Basi, to się zastanawiam - na co ona tam, w górę...nie sposób się do Basi nie uśmiechnąć, no sama powiedz, Terenia? :)) wczoraj sobie tak pomyślałam, że gdybym złowiła złotą rybkę, to poprosiłabym, żeby mnie przeniosła do tamtej chwili... i żebym też mogła sięgnąć tego, czego Basia oczyma sięga:))
    Jak sobie tę rybkę już złapię, to mus - rozwiążę tę sprawę:))
    A we śnie - wszystko było rumiankowe. Nawet herbata:) Basia, Ty wiesz, że ja nie przepadam za herbatą, ale powiem Ci, że masz szalony dar przekonywania, spacyfikowałaś mnie, a ja piłam i piłam, rumianki do dna:))
    A potem chciałam, żeby mnie Terenia - adoptowała! :))
    taaaak! nie śmiejcie się:)) nie zapominam swoich snów, czasem jakieś nawet zapisuję:), a gdy myślałam nad tym - to skojarzyłam sobie, skąd ten adopcyjny wątek:) jakiś czas temu, czytałam wpis Łukasza, na fb, że on już papiery adopcyjne przygotowuje:) a jak się sam fajnie reklamował, podłogi zmywa i w ogóle:)))
    Uśmiałam się wtedy ciepło utkwiło mi to w pamięci, a ostatniej nocy - wróciło we śnie:)
    O Boziuniu! jak ja się napraszałam, szkoda, że ze snów nie dostajemy filmików, bo posiusiałybyście się ze śmiechu:))
    Prosiłam Basię o wstawiennictwo, w końcu padłam na kolana, i błagałam, żeby jakoś na Ciebie wpłynęła, a Basia nic, tylko mi te kolejne filiżanki z rumiankami podsuwała i mówiła - pij Danuśka, pij:)
    A ja taka żałosna, w tej klęczącej pozie, zasmarkana, zabeczana, pamiętam to!:) obcierałam łzy, chlipałam, piłam, a to takie gorzkie było... dżizus:) ja nie słodzę, od dawna nie mogę, przyzwyczaiłam się do gorzkiego, ale to było wyjątkowo... no gooorzkie, a możem tam napłakała, sama nie wiem:) Diabeł przecież tkwi w szczegółach:)
    W każdym razie, dużo herbaty rumiankowej upłynęło, zanim Basia zgodziła się pomóc mi z tymi papierami. Takie cacuśne były, ja tam wychodziłam na nich, jak jakaś święta z ołtarzu bocznego, co najmniej św. Meluzyna niemoralna, patronka wariatek słowotocznych:)
    Wszystko mogem, wszystko umiem, podłogę ścieram dwa razy szybciej niż Łukasz:), a i z odkurzaczem tańczyć potrafię, taniec to moje hobby, potrafię w nim wykręcić niemal wszystko, do tego teatr i kabaret, Terenia wierz mi, gdy Ty będziesz miała mnie, to do prawdziwych nie musisz już chodzić, zaoszczędzisz! :) Nie znam się na operetce, to się od razu przyznaję, ale za to mam szeroką wiedzę o organach, wszelakich. No i na gwiazdach się znam, całe zastępy wojsk niebieskich mogą to potwierdzić:)
    Na duszy smugę mam jedną, resztę wyszorowałam, a tej nie zdążyłam, bo świeża - otóż - ksiądz ma mnie nawiedzić "po kolędzie", a że ja już nie obsesjonat religijny, to mi się nie chciało biec do kościelnego wodopoju i w związku z tym - popełniłam "cud", z wody kranówki (nie nie wino, nie aż taaak, no gdzie...ale szkoda, trochę:) - powstała woda święcona. Wszystko będzie jak trza - i świętych obcowanie i grzechów odpuszczenie:)
    No! Więcej grzechów nie pamiętam, co pamiętam, to w tych papierach jest, adopcyjnych, co Basia Ci ma je przysłać, Tereniu - do zaaprobowania:)))
    Zanim odrzucisz, to się zastanów, czy na pewno nie chcesz, takiego fajnego szaleńca, jak ja:))
    Od razu mówię - będę się odwoływać.
    Ps. ja te papiery tak troszkę, z wierzchu - skropiłam zapachem tuberozy ... jak Ty się nad nimi pochylisz, to miej to na względzie, Terenia:))

    OdpowiedzUsuń
  5. A teraz słowo na temat wiersza. Musiałam się "podzielić" na dwa razy:), bo mnie nie chciało jakieś złe bobo, z uwagi na moją słowotoczność - opublikować - w jednym:)

    Jesteś świetna, Terenia!!! Rozbawiłaś mnie, potrafisz napisać na każdy temat. Byłam wczoraj na portalu, u Przebiśniega, vel. Wolfiego, a teraz Wan Daw. Złożyłam mu "niemoralną propozycję":)) ale wierszyk się mu zapodział, biedaczkowi:(...a nowy to już było erekcjato... i nawiązywał do Marylin... myślę sobie, - o jeee! zakocham się, jak nic!..u mnie też ostatnio do Marylin nawiązanie - więc pasujemy do siebie, z mister Przebiśniegi... ja już miałam marmur zamawiać i granit, ale ledwom zdążyła pióro naostrzyć, a tekst mistrzunia mojego znowu zniknął, to chyba przez tego kura, co jemu nie piał właściwie:))
    Nie wiem co ze mną... ja taki spokojny ludzik, a pan ów taki niepokój budzi we mnie, grzecznie prosiłam, coby do piaskownicy nie rzygał, jak nie pomoże - to go pchnem do oczyszczalni ścieków ... i znowuż samotna będę... buu:(
    więc proszem Cię, Terenia, pozytywnie rozpatrz prośbę moją:***
    Przypomniałam sobie na koniec - umiem gotować budyń. Magiczny:) Nazywam go miszmaszką waniliową, a Bomiś - berbeluchą, ale na jej zdaniu się nie wspieraj, bo ona tylko jednym okiem patrzyła:)
    Co ja paczam! co ja paczam! - tak mi lamentowała, że ja sobie kierunek mieszania pomyliłam, ale nic to, nadrobiłam po dwakroć, miszmaszka nie spalona i ani jednej grudki nie było, łapki to mi jeszcze teraz nerwowo drżą:)) Ale to fajny objaw, bo jak drżą łapki, to nie drży broda:))

    Buziaki, Terenia:*** Dla Basi też:***
    I...Co złego to nie ja:) To Wolfi, brysiu jeden! :)))


    OdpowiedzUsuń
  6. Tami :)) Uwierzysz lub nie, ale ja dzisiejszej nocy nie mogłam spać, z powodów że tak powiem rodzinnych - moje dziecko odleciało daleko a ja miałam chorobę lokomocyjną i turbulencje z samą sobą więc zaparzyłam rumianek i popijając normalnie czułam że się komuś przyśniłam, tylko nie wiedziałam komu ( taka dobra nie jestem), może bym doszła, ale nie chciałam robić hałasu medytując (bo ja głośno medytuję amm amm .. No Wiesz:) Tami, nie ma sprawy, ja mogę adoptować i Ciebie i Łukasza. Przekonałaś mnie do końca tą miszmaszką i znajomością z Bomikiem . Nie jestem wcale interesowna, ale w dzisiejszych czasach dobre znajomości są bardzo mile widziane, a Bomik jest pierwsza klasa. Tak więc castingu nie będzie - podanie rozpatrzone pozytywnie, Łkasz będzie pastował, a Ty będziesz moją Szeherezadą, bo uwielbiam Twoje opowieści i dzisiaj już mi nie jest smutno :)

    OdpowiedzUsuń
  7. "Brysia mijam, zaś z daleka bo nie lubię gdy ktoś szczeka," a ten wczoraj jeszcze w biegu zrobił wrrrr do przebiśniegów :)))
    Wiesz Tami, ja czytam i Twój komentarz wczoraj także czytałam - szkoda ze zniknął, bo był 100 razy co tam sto 1.000000000000 ... lepszy od wiersza nad nim :)
    Buziaki dla Ciebie - Basia mówiła że też uwielbia czytać wszystko co napiszesz - masz niepowtarzalny styl :)) Jakich ja mądrych i wspaniałych ludzi poznałam dzięki Wierszom !
    Dzięki że jesteś:)
    Ps.
    Rumianek jest super z ociupiną miodu i kropelką cytryny - zawsze piję jak nie mogę spać :)

    OdpowiedzUsuń