Vladimir Volegov
Łapacz motyli
Między wersami a brzegiem wiersza,
czarna rozwiesza swoje lampiony -
ach nie każ zasnąć mi złotorzęsa,
ja w moich oczach mam chryzolit...
Dopóki pająk snów nie zaplecie,
jestem bezpieczna.
Łapacz motyli,
zbudzi się z pierwszym sennym oddechem.
Wierne nokturny strzegą tej chwili,
rezerwowanej dla rozkołysań
wolnej przestrzeni,
dla chętnych skrzydeł,
wznoszonych światłem pełni księżyca,
rozpiętych w nocy nad Atlantydą.
Bez nasłuchiwań odgłosów kroków,
wystukiwanych w sennych udrękach,
łez połykanych bezgłośnie w mroku.
Gwiazdy siadają tutaj na rękach,
tak jak motyle, dla igraszek -
więc nie usypiaj mnie złotorzęsa,
daj mi uchronić się przed łapaczem.
Pozwól bym nigdy, nie była senna.
aranek
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz