Zmysłowy ogień w głodnych oczach,
zapalał gwiazdy betlejemskie,
za oknem zima kryształowa,
bursztyn z karafki na kredensie,
żywiczne krople przelał w słowa,
dotykiem płatków czułych dłoni,
księżyc chciał z tobą konkurować,
lecz się szarmancko tylko skłonił.
Dyskretnie liczył płatki śniegu,
na bzach, pod oknem, pachniało bzem,
mróz wyczarował skry w milczeniu,
aż wymościła nas pełnia pełń.
Świt w piance z kawką pod prysznicem
obudził wścibską rodzinkę zięb:
- Cze-kaj -cze-kaj-coś-zrobiła...
- Widzę.
- Rumienisz ranek, kochanie...
- Rumienisz ranek, kochanie...
- Wiem.
Pamiętasz piankę mlecznej mgiełki,
na skrzydłach ważki w śnieżnej baśni
i nas w żywiczny czas zaklętych,
pąsową chwilą z jednej drzazgi?
Księżyc w karafce na kredensie
schowal się żeby nie zwariować,
zastygł pijany naszym szczęściem
aż spadła pełnia bursztynowa ...
(aranek)
Pamiętasz piankę mlecznej mgiełki,
na skrzydłach ważki w śnieżnej baśni
i nas w żywiczny czas zaklętych,
pąsową chwilą z jednej drzazgi?
Księżyc w karafce na kredensie
schowal się żeby nie zwariować,
zastygł pijany naszym szczęściem
aż spadła pełnia bursztynowa ...
(aranek)
Pamiętasz była jesień... :) Doskonałe te "Inkluzje", pozdrawiam serdecznie. :)
OdpowiedzUsuńMiałam tą piękną piosenkę Sławy Przybylskiej z tyłu głowy zanim i kiedy pisałam ten wiersz.
OdpowiedzUsuńDziękuję Arku i pozdrawiam serdecznie :)