Apetyt na życie
Za noc, poranek za jedną
gwiazdę,
czas spłynie bielą w okiennej ramie,
anielską ciszę wyczesze wiatrem,
puszystą tkliwość nieudeptaną
czas spłynie bielą w okiennej ramie,
anielską ciszę wyczesze wiatrem,
puszystą tkliwość nieudeptaną
sypnie na ścieżki jak
białe złoto.
Przykryje grzeszki, licho
co nie śpi,
żale skrywane śmieszną
tęsknotą,
było nie było wymaże z myśli.
było nie było wymaże z myśli.
Nową
melodią i czasem przeszłym,
wczorajszą
złudę zmieni w poemat,
nutkę po nutce wrzuci do pieśni,
zadrży symfonią i Beethovenem
nutkę po nutce wrzuci do pieśni,
zadrży symfonią i Beethovenem
pobłogosławi,
rozetnie ciszę
w noc kiedy bielą pękają nieba
w noc kiedy bielą pękają nieba
a
srebrne listy choć dla Elizy,
cupną na rzęsach płatkami śniegu,
cupną na rzęsach płatkami śniegu,
efemeryczne spłyną na ziemię,
zmieszane chwilą zalśnią żałośnie,
a ja na przekór za Beethovenem,
zmieszane chwilą zalśnią żałośnie,
a ja na przekór za Beethovenem,
wyśpiewam ciszę hymnem radości.
Za noc poranek za stos pomyłek,
wysoka fala wypełni przestrzeń,
słowa rozsieją się łatwo pylne,
ona zostanie tchnieniem powietrza.
słowa rozsieją się łatwo pylne,
ona zostanie tchnieniem powietrza.
(aranek)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz