Dzisiaj wyjęłam gwiazdy z pudełka,jakby omdlałe.Gwiazdy przyblakły, a młode świętaw rozkosznym szalestarą kolędą, wchodzą przez okna,pachnie cynamon.Słowa o szczęściu, choć zeszłorocznekuszą tak samo.Włosów anielskich, znowu przybyłona twojej skroni.Słodkie migdały i gorzka miłość,już się nie bronię,kiedy przy stole, tysiąc aniołówkruszy opłatek, zamiast posypać głowy popiołem,iskrzy brokatem.W płomieniu świecy, dopalę grzechyniepopełnione...Gwiazdy zaczęły srebrzyć uśmiechy,a ja,nie mogęwyłuskać z myśli złudnego szczęściai popić winem.Odgarnij gwiazdy,zanim ta jednawe mgle odpłynie.Nieśmiałym szeptem otul mi świętanajdelikatniej -bo tchnienie, które ma imię piękna...Jest niewidzialne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz