Weszłam
tam dźwigając plecak pełen dźwięków
betonowej dżungli. Rozedrgana światłem
i muzyką wpadłam w nierealne spectrum.
W ciszy usłyszałam cichuteńką skargę...
Może to nie to, może to tylko mucha?
Słucham i mam wrażenie dwuwymiarowe.
Szum respiratora nałożył się, ukradł
nierealność szeptu. Już tu jesteś Boże?
Doskonałe dzieło jest przygotowane.
Inne, dojrzewają cierpieniem - przyjdź później,
kiedy będą nagie, bez opakowania.
Jeszcze wycieka z nich nadzieja. Nad ranem
coś już będzie można zabrać do galerii.
Tak głośno przełykam strach - jeszcze zobaczą?
Nie. Dostali zastrzyk - już są pogodzeni,
obłaskawieni tą ciszą już nie patrzą.
Misterna sztuka, tylko dla konesera.
Cena właśnie wzrasta... Stać go przecież na to,
a tam pod oknem - błagam nie umieraj!
Ciszej, przecież wiem, cierpienie jest zapłatą,
tylko za co? Za co? Zastygam, w tej ciszy
wyostrzam źrenice, rejestrują każdy
ułamek drgnień, każdy dźwięk spadającej łzy.
Nie płakać, nie płakać, niech tamci nie patrzą.
W dyżurce dzwoni telefon - tak, jest miejsce,
właśnie się zwolniło - jak miło, ja też... też się cieszę.
Jeszcze, banał - już nie cierpi... Cicho serce.
Zapłaciła wysoką cenę... Jak zawsze...
Zawsze, właśnie się skończyło.
betonowej dżungli. Rozedrgana światłem
i muzyką wpadłam w nierealne spectrum.
W ciszy usłyszałam cichuteńką skargę...
Może to nie to, może to tylko mucha?
Słucham i mam wrażenie dwuwymiarowe.
Szum respiratora nałożył się, ukradł
nierealność szeptu. Już tu jesteś Boże?
Doskonałe dzieło jest przygotowane.
Inne, dojrzewają cierpieniem - przyjdź później,
kiedy będą nagie, bez opakowania.
Jeszcze wycieka z nich nadzieja. Nad ranem
coś już będzie można zabrać do galerii.
Tak głośno przełykam strach - jeszcze zobaczą?
Nie. Dostali zastrzyk - już są pogodzeni,
obłaskawieni tą ciszą już nie patrzą.
Misterna sztuka, tylko dla konesera.
Cena właśnie wzrasta... Stać go przecież na to,
a tam pod oknem - błagam nie umieraj!
Ciszej, przecież wiem, cierpienie jest zapłatą,
tylko za co? Za co? Zastygam, w tej ciszy
wyostrzam źrenice, rejestrują każdy
ułamek drgnień, każdy dźwięk spadającej łzy.
Nie płakać, nie płakać, niech tamci nie patrzą.
W dyżurce dzwoni telefon - tak, jest miejsce,
właśnie się zwolniło - jak miło, ja też... też się cieszę.
Jeszcze, banał - już nie cierpi... Cicho serce.
Zapłaciła wysoką cenę... Jak zawsze...
Zawsze, właśnie się skończyło.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz