Już było miło, chociaż deszcz
zakrył iluzję mokrym tłem.
Nie to nie miłość - przecież wiesz.
Pluska konkluzja - przecież wiem.
Za przednią szybą piąty bieg
łączy mezalians barwnych plam,
jakby malował sam Monet.
Zakręty. Janda i "ten pan",
starą piosenką sennie ćmi,
migają światła sztucznych gwiazd,
na szybie skaczą mokre pchły
i wystukują - nie ma nas...
Obok zwinięty kłębek śpi,
deszczowe rzeźby płyną wstecz,
przydrożne świątki gubią sny,
jak by ktoś kliknął przycisk "rew".
Tak by przed siebie, nawet w deszcz.
On już nie pada tylko lśni -
dlaczego płaczesz? Przecież wiesz,
że w tej piosence -
to - nie - my.
zakrył iluzję mokrym tłem.
Nie to nie miłość - przecież wiesz.
Pluska konkluzja - przecież wiem.
Za przednią szybą piąty bieg
łączy mezalians barwnych plam,
jakby malował sam Monet.
Zakręty. Janda i "ten pan",
starą piosenką sennie ćmi,
migają światła sztucznych gwiazd,
na szybie skaczą mokre pchły
i wystukują - nie ma nas...
Obok zwinięty kłębek śpi,
deszczowe rzeźby płyną wstecz,
przydrożne świątki gubią sny,
jak by ktoś kliknął przycisk "rew".
Tak by przed siebie, nawet w deszcz.
On już nie pada tylko lśni -
dlaczego płaczesz? Przecież wiesz,
że w tej piosence -
to - nie - my.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz