Milczenie drzew
Wznoszą
ramiona w niemym geście,
sokami
ziemi nasycone,
wnikam
dotykiem
wiem że jestem
tętnem,
 krwiobiegiem,  desmosomem.
Na
dłoniach czuję serca bicie,
gorący
strumień , nerwu drżenie,
potęgę
i lękliwość  życia,
mądrość
i siłę odrodzenia.
Twarzą
przy twarzy, ważę słowa
nienarodzone
jeszcze w ustach,
żeby
się nimi rozsmakować,
by
nie zabrzmiały, jak dzwon pusty.
Trwaj
chwilo wzruszeń,  nie budź ciszy.
Wtulam
policzek w szorstkie szczęście,
jak
Faust smakuję pełnię życia
cichością
drzew, zadrzewiam pięknem.
Duchy
tej ziemi i  korzenie-
oparciem
wasze twarde ramię.
Potęga
 rodzi się w  milczeniu.
Ufam-
 w milczeniu się nie kłamie.
(aranek)
 

 
Przepiękny wiersz, tyle w nim mądrości i nadziei...
OdpowiedzUsuńDziękuję Basiu:) Przyroda jest wspaniałą instruktorka, tylko z niej czerpać:)
UsuńTen komentarz mnie nie dziwi,
OdpowiedzUsuńpowiem także, coś na migi - :)
i chyba nie będzie grzechu,
od jednego uśmiechu - :)