/Rafał Olbiński/
Często wchodzi w moje myśli bez uprzedzenia,
kiedy  mam bałagan
i nie jestem gotowa      
na  łyczek gorącej,  niesłodzonej rozmowy.
Zwłaszcza, że dopiero  wyrzuciłam marzenia.
Zamknięte (krzyczę) - 
nie mam 
już nic, dla nikogo!
Motyle
i złote pszczoły  w noc odfrunęły,
ptak
który gniazdował w sercu,  rozsypał perły -
nie zatrzyma wiatru nad urodzajną łąką.
Gniazdo boli pustką,  lecz nie do wynajęcia  -
zostały ciernie po różach w podstępnych słowach,
a
zmięty łut szczęścia,  jak robak się
zasiedział.
Powraca skrzypieniem nocy, ciszą pożądań
bezszelestnie  węszy (rozochocony żebrak) -
pogrywa w zielone, w końcu mówię mu - zostań...
pogrywa w zielone, w końcu mówię mu - zostań...
 
 





.jpg)


