"Kijów w maju" DMYTRO PAWŁYCZKO
na rozkwitłych kasztanach
jak na olbrzymich spadochronach,
unosi się niebo,
płynie nad Ukrainą,
świeci gwiazdami soborów.
Książęta, metropolici, drużynnicy,
kagiebiści, dysydenci, czerwoni niewolnicy,
akademicy, deputowani, bardowie, kurwy
wychodzą z mogił, z budynków,
z przejść, z restauracji, z metra
biorą się za ręce -
boją się wypaść z lecącego Kijowa
w
kosmiczną otchłań.
Panuje miłość.
Ale kwiat opada,
rozwiewają się, rwą spadochrony kasztanów,
miasto siada na swoje miejsce,
zamykają się budynki,
restauracje, mogiły -
najlepiej czują się na ziemi.
Jednak ludzie nie chwytają się za ręce,
chodzą, chowając oczy jedni przed drugimi,
a kwiat opada,
spada,
miasto siada na swoje miejsce.
Tak, wiersze są wolne, chociaż w takim czasie, jak dziś, dla Ukrainy, pewnie i one mogą stwarzać niebezpieczeństwo dla poety.
OdpowiedzUsuńSmutny ten obraz.
Bardzo smutny - wybrałam ten wiersz, bo mam nadzieję że kiedy nastanie maj - Kijów będzie już wolnym i spokojnym miastem. Ludzie pewnie długo nie będą sobie patrzeć w oczy, ale wiosna niesie nowe życie, jest nadzieją, odrodzeniem. Życzę tego Ukrainie z całego serca :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Basiu:)
Miejmy nadzieję, ze tak właśnie będzie, chociaż zbliża się noc i znów pod jej osłoną wszystko jest możliwe...
OdpowiedzUsuńOby była wreszcie spokojna.
Wyobrażasz sobie Tereniu te matki, które tam straciły dzieci? Zawsze myślę o matkach...
Wiesz, o tym samym dzisiaj myślę. martwiłam się czy dzieci dzisiaj szczęśliwie dojechały do W-wy, a mamy na Ukrainie martwią się czy dzieci wrócą żywe do domu i kiedy - niewyobrażalne.
Usuń