Wieczór otula szarym płaszczem,
łamie kontury i złe słowa,
porażki stają się mniej ważne,
w szarym antrakcie można schować
resztę drobniaków od wielkich marzeń.
Są bez wartości, lecz po zmroku
brzęczą tak ładnie, jak cykady,
jak pełen trzos i dar od losu.
Szare jezioro, szarych zdarzeń,
kołysze do snu smutne ptaki,
a między nimi czarny łabędź,
odcina się od scenografii,
Magiczne skrzydła sypią iskry,
rzucając światło abażurom,
pod gwiazdozbiorem dobrych myśli,
szarość obrasta w lśniące pióra.
aranek
Tereniu piękna pocieszanka - biorę :)))
OdpowiedzUsuńWitaj Basiu, jak zawsze miło Cię widzieć:)
OdpowiedzUsuń