/ Rafał Olbiński/
Najpiękniejsze są gdy
jeszcze nienazwane,
kiedy budzą się rumiane
na poduszce.
Kawka skrzeczy do nich,
niby dobra wróżka,
na parasol skaczą skrzaty
rozbrykane.
Dym z komina zawiązują
na kokardy,
potem stroją nimi pióra
mokrych wróbli,
patrząc w okno tworzą
tysiąc scenariuszy,
co być może, za roletą
tej mansardy?
Może właśnie zarys oczu
na blejtramie,
zabielony tajemnicą mgieł
porannych,
dodał blasku i ożywił,
ubrał w kształty
czuły dotyk obramował,
jak ornament -
teraz czeka, bo najlepsze
jest czekanie,
zanim miłość, nazwie
obraz przemijaniem.
Wspaniały obraz!
OdpowiedzUsuńTereniu namalowałaś słowami przepiękny sonet o oczekiwaniu na miłość, które to /oczekiwanie/ czasem piękniejsze jest niż ona sama.
Cudowny wiersz na dzisiejszy dzień.
Dziękuję :))))
To ja dziękuję Basiu i masz rację, że miłość w marzeniach, obietnicach i oczekiwaniach jest idealna, a ja lubię pobujać w obłokach - tyle tam można znaleźć dobrego - trochę gorzej ze spadaniem na ziemię, ale od czego w końcu są skrzydła he he:))
UsuńDo miłego:))