*Puenta*
Wierszyk miał swój początek w szarej kamienicy,
z najpiękniejszym pod słońcem, piaszczystym podwórkiem
i górką z nietoperzem, który miał pod górkę,
kiedy wpadał jak piłka do mrocznej piwnicy.
Latające dywany zwisały z trzepaka,
w przerwach akrobatycznych (występnych) występów,
w dym z komina, codzienność dorzucała wersów,
nierytmiczną prozą, na stłuczonych kolanach.
Pozostały migawki, jak filmowe kadry:
Pies nazywał się Murzyn (był czarny jak węgiel),
w zielonym gołębniku, gruchały gołębie,
o czerwonych ślubnych czółenkach sąsiadki -
(nikt ich nie zauważył, a wiersz zapamiętał).
Zrywał gwiazdy jak gruszki, aż tę jedną spotkał
i zawiesił szczęście, na świerkowych gałązkach.
W choinkowych ognikach zmalowana puenta,
jak w warkoczach paseczki wstążki żakardowej,
przyrzekała wszystkimi kolorami tęczy...
Nagle zniknął czas wierszy, kredą na poręczy,
kiedy w tumanach kurzu, połknął je buldożer.
Ileż westchnień zostało w krzemyku pod progiem,
serc o smaku czereśni, na kafelku z pieca -
zapalę dla nich światło, zanim zaśnie puenta,
zanim życie zaskoczy, swoim epilogiem.
Pięknie Teresko! A nawet bardzo pięknie! Pozdrawiam Cię serdecznie, :)
OdpowiedzUsuńWitaj Arku:) Jak miło Cię znowu widzieć i móc powiedzieć Dziękuję :) Zajrzałam tu zanim wyruszę w jesień, jednak wieczorem wrócę i mam nadzieje mieć więcej czasu dla wierszy.
UsuńTeraz lecę bo księżniczkę Pucułkę dopadła jakaś wroga armia kataralna :)) Spokojnego dnia Arku i dobrego wypoczynku Tobie życzę:)
Wzruszyłaś mnie tym wierszem naszły mnie wspomnienia domu rodzinnego, gdzie mama piekła chleb i podpłomyki
OdpowiedzUsuńa na ławeczce ociekał z serwetki ser i masło owinięte w chrzanową chusteczkę :) pozdrawiam Tereniu :) Bożena:)
Bożenko nawet nie podejrzewałam ze ktoś dzisiaj przy święcie będzie od rana czytał moje wiersze- dziękuję:) Ten czas jak mało który przywołuje wspomnienia - dla mnie sa one ważne- bardzo ważne, dlatego je pielęgnuję, bo to wszystko co mi zostało - wyobraźnia, wspomnienia i kilka zdjęć - reszta zniknęła z powierzchni ziemi - resztę rozwiał wiatr. Zmarli pewnie nawet nie czują że mają dzisiaj święto - ono jest bardziej potrzebne żywym:)
UsuńSpokojnego miłego dnia Bożenko:)
Miłego,świątecznego dnia.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńI Tobie Agatko dobrego dnia, refleksyjnego nastroju i ciepła tego ludzkiego i tego od pani aury :) Dawno nie zaglądałam do Ciebie- jutro będę miała wolniejszy dzień, to zobaczę co słychać:)
UsuńPozdrawiam serdecznie:)
Wiersz o przemijaniu, z życiową puentą tak pięknie napisany, tak wzruszający, obrazowy, ale dla mnie najpiękniejsze, krzepiące są te słowa: "(nikt ich nie zauważył, a wiersz zapamiętał)".
OdpowiedzUsuńJednak nasza pisanina na coś przydaje się:))
Wciąż mam w pamięci Twój wcześniejszy wiersz napisany dla rodziców i mam nadzieję, że tu przeczytam - też jest wyjątkowy.
Dobrego, spokojnego wieczoru Tereniu :))
Dla mnie samej to wspomnienie czerwonych bucików wydaje się takie wyraźne jak by było wczoraj i myślę ze może właśnie dlatego Basiu piszemy wierszyki że dana nam jest taka dziwna spostrzegawczość szczegółów na które inni nie zwracają uwagi, że znajdujemy piękno w rzeczach pozornie zwyczajnych, że potrafimy się nim zauroczyć nawet na wiele lat. Lubię u siebie ta szczegółowość postrzegania czuję się z nią bogata :)))
OdpowiedzUsuńTen wiersz Basiu który pamiętasz, muszę odszukać, może u Arka w archiwum - czasem tam zaglądam:) Dzisiaj odwiedziłam swoich bliskich zmarłych dopiero wieczorem, bo potrzebna byłam żywym :)
Dobranoc Basiu - dziękuję :)