Z popielnika do Aranka
Wszędzie już byłeś ze mną i we mnie,
w każdym najmniejszym zakąku życia,
przez opętanie, przez zapatrzenie,
bez zahamowań, nic do ukrycia;
na fortepianie, w kinie w kościele,
pełna perwersja, bez grwitacji,
poczynasz sobie w tym coraz śmielej,
jestem zmuszona (i nie bez racji),
przykrócić twoje obłędne żądze,
już mnie nie porwiesz, bo dopilnuję
z obranej ścieżki w podniebny prospekt
nie zwiedziesz, nie zafascynujesz...
Przed egzekucją zaciskam sztylet,
ze stosu werble i tumult w sercu
- i to by było, dzisiaj na tyle,
Do końca razem
*
przebrzmiały
*
*
*
Wierszu.
(aranek)
:)))))))) KAPITALNIE. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń:) :) :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Arku :)
:) bardzo lubię tę formę zwłaszcza, jak tak dobrze napisany i puenta zaskakuje :)
OdpowiedzUsuńBasiu, czasem mnie weźmie szajba, ale w sumie... to fajna zabawa :):):)
Usuń