Otuleni niebem
Na siódmej chmurze za rogiem gwiazdy,
pośrodku sennej mgły,
wznoszą się gęste góry pierzaste,
aż po anielski szczyt.
U ich podnóża, na połoninie,
baranki skubią sny,
czas na dmuchawcach miarowo płynie,
wierszom usypia rytm.
W bezsennych chmurach wiatr rzeźbi świątki
(każdy ma twoją twarz),
znajome gwiazdy w trzynaste piątki,
prosi na wernisaż.
Nocą anieli w srebrnej pościeli,
wzdychają po sam dach
nieba, bajecznych snów akwareli,
tam, gdzie się kończy szlak.
Sny niepokorne, na stromych zboczach,
lśnieniem wśród szarych zasp,
złotym zło-cieniem w zmęczonych oczach,
kwitną w anielskich snach.
Sza, sza, szarotki w twój sen aniele,
zanim zakwili ptak,
szeptem wyścielą srebrne pościele
za rogiem gwiazdy ach…
Na siódmej chmurze, w zaułku nieba,
w zamku przekręcę nów -
pierwszy, dziewiąty, przy .. nastym ziewam…
Baranki przyszły pod próg.
(aranek)
Twój tekst pięknie się uzupełnia z muzyką Beethovena, tworząc bardzo liryczną całość. Podoba mi się takie połączenie. Pozdrawiam Teresko. :)
OdpowiedzUsuńCieszę się - naprawdę, bo miałam wątpliwości czy zestawienie lekkiej dość kołysanki z muzyką Beethovena nie będzie zgrzytać - Dziękuję Arku, bo jak by co mam drugi zestaw :)))
UsuńDobranoc :)