Lawina
Szeptem zapyla, mróz w wieczorach
ściska, do bólu i powolutku,
w przeczuciach lęku tkwię bezbronna,
więc - voilà!
- Witaj smutku.
Wcale, nie jestem zaskoczona,
ulotnym szczęściem w srebrnych gwiazdach.
Na rzęsach siadła - betonowa,
kona w milczeniu
- o, już spadła.
Spływają płatki z chmur lawiną -
w biel upadamy, jeden zastygł,
na mgnienie chwili i już spłynął,
zmarzniętą różą
w środku zaspy ~~~~~~
(aranek)
Bardzo prawdziwy wiersz Teresko. Tak właśnie jest. I pięknie ubrany w gustowne liryczne wdzianko. Podoba mi się. Pozdrawiam Cię serdecznie. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Arku, dobrze Cię widzieć przy moich słowach - dobrze że jesteś - dziękuję :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię serdecznie :)