Korzenie /Halince/
Była
wiosennym pięknym motylem.
Długie
warkocze, złociste piegi,
w
oczach zieloność koniczyny,
a
w sercu świeżość przebiśniegów.
Rozpięte skrzydła niosły dumnie,
maje
kląskały, kwitły czereśnie,
lasy
szumiały dla niej szumniej,
ptaki
śpiewały nawet we śnie.
Kiedyś w przypływie szczerej ciszy
wyjęła
zadrę z pięknego serca,
która
wrastała w tajemnicy,
jak
szorstkie liście ostrokrzewu,
jak białe kitle, jak polskie wojsko,
które
przywiodło ją w te strony.
Jak
się uczyła mowy polskiej,
własnej
szukała autonomii.
Uwiła swoje jaskółcze gniazdo,
ciepłe,
bezpieczne w leśnej gęstwinie.
Chodziła
drogą prostą i jasną,
pachniało
chlebem, łąką, jaśminem.
Z drżeniem czekała na pisklęta
wciąż
poszukując swych korzeni
i
chociaż nikt już nie pamiętał
i
nic nie mogło już się zmienić
wierzyła skrycie, że w oczach dzieci
odnajdzie
chociaż małą iskrę,
która
rozjaśni i rozświetli,
wszystko
co mogło być jej bliskie.
Jeden syn ptakiem czarnopiórym,
a
drugi orzeł w trzech koronach.
Przewrotny
chichot matki natury,
diabelską
sztuczką podzielony.
Tak bardzo chciała znać korzenie.
Los
był przewrotny, ścieżki krzyżował.
Została
w oczach blada zieleń-
pragnienie-
obłęd zamalował.
Ach Tereniu, ale smutna, poruszająca historia.
OdpowiedzUsuńPięknie poetycko, opisałaś to wszystko, co naznaczyło życie kobiety, którą wojna wyrwała z korzeniami z ziemi, na której wyrosła i która "nie przyjęła się" w nowym miejscu. Tak sobie pomyślałam, bo teren, na którym mieszkasz był azylem dla Polaków - uciekinierów ze wschodnich rubieży. Pochyliłaś się nad losem dobrego do szpiku kości, zagubionego człowieka, który - od zewnątrz patrząc - żył, jak inni, a od wewnątrz cierpiał nieskończonym cierpieniem.
Trzeba mieć wielką wrażliwość w sobie, żeby potrafić tak przekazać cudzy ból - trzeba współodczuwać.
Dziękuję Tereniu za możliwość czytania.
Miłego dnia, pozdrawiam :)
Dzień dobry Basiu :) To jest prawdziwa historia, którą znam z osobistych zwierzeń i to była wspaniała, piękna, życzliwa, mądra,inteligentna kobieta. Była bo już nie ma jej wśród żywych jednak w moim sercu zostanie na zawsze. Poznałam ją w taki sposób jakby to było przeznaczenie - w bardzo ważnym dla mnie momencie życia i to ona podała mi wtedy rękę - nigdy tego nie zapomnę, tak jak i jej opowieści która uświadomiła mi także coś ważnego- czasem coś co posiadamy (np. korzenie) est dla nas oczywiste, tak jakby się należało - innym przysparza wielu cierpień.
UsuńDziękuję Basiu ze pochyliłaś się nad tym losem i wierszem - to była fajna, normalna babka, taka z którą można konie kraść - Ciebie też by polubiła :)
Miłego dzionka :)
Świetny wiersz Tereska, do głębi przejmujący, ze znakomicie skonstruowanymi obrazami. Jest w nim smutek, ale smutek prawdziwy, taki, który udziela się odbiorcy i - bez jakiejkolwiek natarczywości - skłania do współodczuwania. Bardzo lubię takie wiersze, bo dotykają istoty rzeczy. Pozdrawiam Cię serdecznie! :)
OdpowiedzUsuńErrata: jest "Tereska", powinno być "Teresko". :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Arku - dla mnie to ważny wiersz i pomimo że historia jest smutna to pamiętam także weselsze strony tej znajomości :)
UsuńPozdrawiam Arku serdeczne i życzę miłego wieczoru :)