Piwonie
Wieczór majowy - aromatyczny,
Juliette z ziołem na balkonie,
wtem wykwitł Roman (ciut prozaiczny)
rozchwianym krokiem między piwonie.
- To ty Romeo w moim ogrodzie,
spałeś w sałacie ? Zaraz zadzwonię!
- Nie dzwoń, wracałem z pubu (jak co dzień)
i odurzyło mnie.
- Piwo ?
- Nieee….
Runął aż gwiazdy i księżyc w nowiu,
spadły na czarnym spadochronie.
- Jula (wymruczał) - jam Romek Słowik,
zanim odpłynął w słodkie... Piwonie.
Rankiem opadły różowym szeptem,
- No nie! Wzburzenia, nie krył skowronek,
w żadnym teatrze nie grali jeszcze,
Słowik, podlewał piwem, piwonie!
A, Julia blada w porannych ziołach
- gdzie mój Romeo? (w rozpaczy tonie),
wtem się objawił cały w powojach
- Kopsnij się Julka i przynieś.... Piwo
- gdzie mój Romeo? (w rozpaczy tonie),
wtem się objawił cały w powojach
- Kopsnij się Julka i przynieś.... Piwo
- nieeee ...
(aranek)
(aranek)
Świetna humoreska a-romantyczna Teresko! :))))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię bardzo, bardzo serdecznie. :)
Proza życia bywa czasem zabawna :) Dziękuję Arku i
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię bardzo serdecznie :)