Po pełni
Wczoraj w nocy piłam pełnię w srebrnej wannie,
wyzwolona nagim pięknem przemijania,
przypłynęła falą, nocy kołysaniem,
w koliach piany na obłoczku wymuskana,
miałam pełne zaufanie do księżyca,
wypatrując jak żeglarza w skrzydłach okna,
gdy powracał nurtem wiatru, grał na zmysłach,
gdy odchodził, to nie czułam się samotna.
Moje niebo, nagle zgasło - zmatowiało,
objawieniem nagiej pełni marznę w oknie,
między wiersze chowam co tak olśniewało,
najłaskawszy cień nadziei - niech nie moknie.
(aranek)
Piękna liryka, lekka, muskająca słowem.
OdpowiedzUsuńDobrego dnia Tereniu.
Dobrego i Tobie Basiu. Spotykają tylko życzliwych ludzi i niech już przyjdzie Wiosna.
OdpowiedzUsuń