W oknie
Stoję przed zimnym lustrem,
stworzyłeś tchnieniem nocy,
a moje oczy puste,
zmartwione szkiełka rosy.
Na wargach szadź opłatka,
zamarzł zanim przekonał,
lód zagościł w bławatkach,
we włosach, na ramionach...
Stworzyłeś gwiezdną iskrą.
Ślepą, olśniłeś tęczą,
oddam ci skarby wszystkie -
osobliwe naręcze.
Poprzez nuty zapachów,
Symfonię wyswobodzeń,
budzenie nowych ptaków -
bezszelestnie odchodzę...
Nacieszę się, nasycę
na przekór, wbrew pozorom,
dajesz tyle zachwyceń,
opętując niewolą.
Oddam z nawiązką wszystko
rzucone ręką hojną,
nim krople rosy wyschną,
będę nieziemsko wolną...
(aranek)
Taki bardzo Twój liryk i dobrze... Pozdrawiam Teresko. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Arku :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń