rdza
Stoję w oknie oddycham jesienią,
wieczór gwiazd nie zapalił na szczęście,
zbieram smak startej soli w papieros,
nie paliłam sto lat albo więcej,
nie czekałam nie śniłam aż jesień,
listonoszem zawianym i mglistym
zapukała do lustra i pieczęć
rdzawym woskiem na sercu odciska.
Po co łudzisz dryfując na liściu,
nie potrzebny mi płacz ni tęsknota,
złoty nadruk na łzawym afiszu -
tyle warte co dym z papierosa.
Zerwę pieczęć, zaciągnę się głębią
rozrzewnionych, paciorków na klonach,
cząstki serca rozrzucę gołębiom,
zjesiennieję w okiennych ramionach.
Rdza opada na serce, na ganek,
młody księżyc tkwi w cieniu azalii,
spływam kroplą zaklętą w krysztale,
przecież nic nie trwa wiecznie kochany.
(aranek)
Bardzo melancholijny, ale i sugestywny obraz Teresko. Mam nadzieję, że nie ćmisz, szkoda życia, by tak je puszczać z dymem. :) Ja lubię takie jesienne wiersze, choć to przecież temat ponoć wyeksploatowany, a jednak nie, czasem trafia się coś fajnego, jak tym razem. :) Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńNie palę już naście lat, ale niestety ostatnie wydarzenia przypomniały mi o tym niechlubnym dawnym przyzwyczajeniu, dobrze że tylko na jedną chwilę. Dziękuję Arku za troskę - to rzeczywiście niefajny pomysł dobijać się używką i mieć podwójny niesmak.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)