Wieczór przy świecach
Świerk srebrzysty posiwiał o dwanaście tonów,
lśniącą igłą migocze, mierzy skrawki nieba,
zaczepiła warkoczem niebieska kometa;
tańczy walca na moście medium światłowodu.
Rozszeptane obłoki, ociepliły ziemię,
góra – dół, dzwonnym wiatrem zapyla rozstaje,
krople deszczu w naręczach niezapominajek -
rozmywają twój portret w świetle latarenek.
A ty, śpiewaj słowikiem na jesiennych gamach
piosenkę, którą życie karmiłam w
szeptankach;
rozedrgane na strunach w batystowych ariach -
delikatnych, jak mgiełka, na obłoku pianka.
A ja, tobie raz jeszcze, rozczulę tę ciszę
między kroplami scherzo, nim wygasną znicze.
(aranek)
Sonet. Niebanalny. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńNa razie, w sferze wyobrażeń jest możliwa teleportacja, ale kto wie -jeśli na naszych oczach dokonało się tyle przeobrażeń technicznych... Może kiedyś rozdzwoni się niebo :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Arku serdecznie :)