Wino z Beethovenem
Tak mi do marzeń dzisiaj blisko,
sączę różowe wino z weną,
Mozart po jednej lampce prysnął,
maczkiem na szybie spływa niebo.
Niech spływa! Zaraz zmyślę lepsze,
bez pseudo świętych, bez cierpienia,
na półce wzdycha Młody Werter -
„to się nie uda..”, więc Beethovena
"Siódmą Symfonią" wraz z Bachusem,
upajam ducha (upadłego).
Taki prywatny wieczór wzruszeń,
sam na sam z moim alter ego.
Spłynęło z wiersza chwiejnym skrzydłem,
wymiata winnym aromatem -
"nie szalej" (dmucha w nos klepsydrze),
dziś czas mierzymy alkomatem.
W siódmej symfonii zmyślam Nowe,
bez łez i gestów bez znaczenia,
życie jak wino (to różowe)
i miłość, której czas nie zmienia.
Smakowity liryk Teresko! Z lekką goryczką mocno zmetaforyzowanej ironii ("dziś czas mierzymy alkomatem"). I różowy puch! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię bardzo serdecznie. :)
Witaj Arku:)Ten wierszyk to wina, wina i Beethovena - zawsze wpada mi w ucho kiedy mam różowy - metaforyczny nastrój :)))
UsuńAlkomat to teraz taki niezbędnik - gadżecik noszony w kieszeni razem z kluczykami. A kolor różowy ma mnóstwo odcieni od 0 - kilku promili :)
Dziękuję i Pozdrawiam Arku serdecznie:)
Cuuuuuuuuuudny wiersz, taki jak lubię, Twój każdym słowem, z pięknymi metaforami i mądry i lekki i na rauszu - super! Ciekawa jestem, czy dałaś innym pozachwycać się i może nawet, a nawet na pewno zróżowieć /zsinieć/ z zazdrości?
OdpowiedzUsuńJa Ci zazdroszczę talentu, przyznaję się bez bicia :)
Chyba Basiu żartujesz ? Ty mnie talentu? " A to feler westchnął seler ":)))))))))) Basiu Ty mnie namawiasz do pokazywania a swoje perełki schowałaś w w szkatułce, jeszcze blondynę przy nich zostawiłaś żeby pilnowała i chitrzysz :)) ))
OdpowiedzUsuńŚwietny wiersz... zdradź, gdzie mozna "kupić" to różowe wino z weną, bo może to być dla mnie "lekarstwem" na mój antytalent:)))
OdpowiedzUsuńPs. Nawet nie wiesz Teresko, jak ja Wam "zazdraszczam" talentu literackiego. Niestety... ja jestem "umysłem ścisłym" i technikum oraz politechnika nie były dla mnie problemem... ale wiersze, to mogę jedynie z zachwytem czytć... nigdy żadnego nie napisałam.
Pozdrawiam serdecznie.
Sofijko, nie zazdrość, bo - nie powiem, lubię sobie pochałturzyć, ale to nic wielkiego - ot oderwanie się od smutków, takie wariacje żeby nie zwariować. Ja zazdrościłam za to od zawsze umysłom ścisłym - precyzji myślenia i takiej nieosiągalnej dla mnie bezkompromisowej pewności siebie ale przede wszystkim stabilnego stąpania po ziemi :) Tak więc Sofijko nie podam Ci namiarów na różowe winko, bo tylko by Ci w głowie namieszało, ale kto wie? Może Wena kiedyś wpadnie na pomysł i sama zawita niespodziewanie w Twoich progach z flaszką tego eliksiru :)) Dziękuję że czytasz :))
OdpowiedzUsuńPs. Dopowiem że chylę czoła i mam wielki szacun dla "ścisłych" :)