
Letni koncert Chopinowski
Bezwiednie patrzyłam, jak krople
spływały z mazowieckiej wierzby,
ptaki chwytały jeszcze drżące,
wzbijały się w niebo i niosły,
rozrzucając te łzy jak ziarno
a ono zmienione melodią
/ Napisany - Warszawa - 2012 r/
Bezwiednie patrzyłam, jak krople
spływały z mazowieckiej wierzby,
ptaki chwytały jeszcze drżące,
wzbijały się w niebo i niosły,
rozrzucając te łzy jak ziarno
a ono zmienione melodią
sypało złotem rzęsiście,
przeglądając się w lustrze wody
w oczach zadumanej dziewczyny,
pana w niemodnym kapeluszu,
kobiety z rozmarzoną miną,
rzęsami mokrymi od wzruszeń.
Pachniało różami, cytryną
i tymiankiem, jak niegdyś włosy
mamy, jak czas który przeminął.
pana w niemodnym kapeluszu,
kobiety z rozmarzoną miną,
rzęsami mokrymi od wzruszeń.
Pachniało różami, cytryną
i tymiankiem, jak niegdyś włosy
mamy, jak czas który przeminął.
Nuty lśniły kroplami rosy...
Odruchowo wyciągnęłam dłonie,
żeby pochwycić pęk śnieżyczek,
lecz z nieba czarne melancholie
zawirowały wachlarzykiem,
tańczyły, pełzały po ziemi
zaczarowane gąsienice,
żeby sen w piękne motyle zmienić,
Odruchowo wyciągnęłam dłonie,
żeby pochwycić pęk śnieżyczek,
lecz z nieba czarne melancholie
zawirowały wachlarzykiem,
tańczyły, pełzały po ziemi
zaczarowane gąsienice,
żeby sen w piękne motyle zmienić,
i lekko podfrunąć na ulice...Warszawy.
aranek
/ Napisany - Warszawa - 2012 r/