Pożegnanie z Afryką
Orientalny aromat tańczył cienką smużką,
nad pełnią filiżanki z ulotnym feniksem.
Właśnie topniałeś w gwiazdce rozmytą iluzją,
gdy ja na czarnym lądzie smutna Karen Blixen,
kolejny raz żegnałam, to czego nie było.
- Mam stan podzwrotnikowy i halucynacje?
- To afrykańska grypa lub przewlekłe zimno!
Demon wgląda z kawy (w trzeciej
filiżance).
Niech wytańczy Afrykę znikająca smużka,
tam, tam - przy kontuarze, samolot do Kenii,
aspiryna z cytryną i odlot do łóżka.
- To nie było do pana! Przy stoliku Denys
z uśmiechem „wczesny Redford”, podaje rachunek,
prozaicznym the endem - może zapakować?
Mamy także na wynos, pyszna będzie z rumem…
- Bywaj Denys, po rumie jest pora deszczowa…
Za oknem tańczą gwiazdki (każda z tobą w środku)
odlatują na Marsa zaśnieżoną bryką,
w kryształkach cukru demon śpi słodko na spodku
- cii lepiej znów nie budzić,
żegnam się z „Afryką”.
(aranek)
Jak nie odlecieć, kiedy kawiarnia nazywa się "Pożegnanie z Afryką". Zapach odurza, Elvis w tle uwodzi a kolejna gorąca filiżanka kusi ?
OdpowiedzUsuńOsłodziłaś mi Tereniu dzień tym wierszem. Cuuuudny, tyle w nim miłości, przekomarzania i nadziei - odlot :) Miłego wieczoru :)
OdpowiedzUsuńTak, tak Basiu - odlot a potem gubię parasol albo torebkę albo jeszcze gorzej :))) Miłego Basiu - pięknego...:)
UsuńTiaaa... Dawne to były dzieje, w pierwszej połowie lat dziewięćdziesiątych, niedaleko mojego ówczesnego dżobu była taka fajna knajpa, która się nazywała "Pożegnanie z Afryką", bywałem tam, bo nie tylko kawa była super. Taka dygresja nie na temat, wybacz Teresko, ale ożyły wspomnienia... Basia ma rację cudny wiersz, jestem w nim zaczytany, ale cóż... Trzeba wracać do prozy życia. :( Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie.
OdpowiedzUsuńMnie także zawsze trudno wracać do prozy ale okazuje się bardziej praktyczna w życiu niż nawet najbardziej uskrzydlona poezja. Cieszę się że przywołałam wspomnienia - jeszcze są takie miejsca Arku - warto mieć czasem odskocznię od... wszystkiego :))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Arku masz stałą rezerwację na tarasie w Arles - pamiętasz?
UsuńJasne! Gdzieżbym zapomniał... :)
OdpowiedzUsuń