Świetliki
Przygaszone róże dogrywały rolę,
wybrałam ze względu na zapach i
kolce.
- Proszę nie obcinać, życie musi
boleć!
W środku dnia czekała
srebrną Luną w oknie,
nad nią archipelag milczących
skowronków,
bezlitosne słońce złotoustą rzęsą,
obsiadając brzegi, jak świetliki w
mroku,
rozpaczliwą ciszę bezszelestnych
jezior.
- Jak się masz?
- Jak widzisz …Noc wstępuje we
mnie…
Życie musi boleć kiedy posmakujesz
–
pamiętasz? Mówiłaś – nie broń
się daremnie,
zaciskaj tak długo, póki nie
poczujesz.
- Co z tego że kolce!
W wyrośniętym M-trzy,
obudzimy łąkę makowym lakierem,
mięt-ową herbatą jak dawniej
spłyniemy,
po zielonej trawie (dywanu), przez
wiersze,
kroplą nut w muzyce, zapalimy
gwiazdy
na niemalowanym (bo po co)
suficie...
Wzbierają jeziora łzą pod
powiekami,
trącają najczulsze, łagodne
klawisze.
Zanim wyjdę, składam rozsunięte
ściany,
czarodziejski dywan, upycham w
walizie –
przepraszam za kolce, róże
rozsypane …
- Schowaj pod poduszkę,
w tę Noc - będę widzieć…
aranek
Intrygujące. Wciąga. Warto przeczytać parę razy. Smakuję, bardzo dobre. Pozdrawiam Teresko serdecznie! :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję:)Ten wiersz jest dedykowany wyjątkowej osobie, której życie wymyśliło coś zupełnie extra żeby rzucić na kolana.
UsuńPozdrawiam Arku bardzo serdecznie:)