Papierówki
Dzień kolorami sad wymościł
żółto zielonej sukni w bufki,
wystarczy zmrużyć w słońcu oczy,
wyciągnąć rękę,
zgarniać w sukienkę,
pierwszej miłości
- bałamutki.
Nie czas, nie lato, niepogoda,
nie ty kochany, nie te bufki
zerwane z ramion (jaka szkoda),
bęc w samo sedno,
lecz wszystko jedno,
póki urodzaj
- chrup papierówki.
Lecą pokusy do sukienki,
wirują w tańcu winnym cieniem,
jak młode stadko dzikich gęsi
i my też nagle,
zapachem jabłek,
w aurze półdrzemki
- sztubackim śnieniem ...
(aranek)
Piękny, papierówkowy liryk. Tyle w nim lata. Wyśmienity Teresko. Tylko schrupać. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńLata w tym roku i papierowek - urodzaj :) Dziękuję Arku pięknie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)