Stokrotki Rozsypały złota krocie, ot znienacka, zalecanki muślinowe tkliwe cacka, rozśpiewane szansonetki w miękkiej trawie; kocyk, wstążka, stop -gorsecik! - plask Owadzie! Niewiniątka patrzą na nas, oczko w oczko, skromne wielce a tu blamaż zdejmij złotko rączkę z nóżki - nic nie będzie. Ależ kotku - to oszustki! Potajemnie każda w środku romansową drży legendą w wianku białym, chodź posłuchaj jak dziś będą plotkowały... (aranek)
Papierówki Dzień kolorami sad wymościł żółto zielonej sukni w bufki, wystarczy zmrużyć w słońcu oczy, wyciągnąć rękę, zgarniać w sukienkę, pierwszej miłości - bałamutki. Nie czas, nie lato, niepogoda, nie ty kochany, nie te bufki zerwane z ramion (jaka szkoda), bęc w samo sedno, lecz wszystko jedno, póki urodzaj - chrup papierówki. Lecą pokusy do sukienki, wirują w tańcu winnym cieniem, jak młode stadko dzikich gęsi i my też nagle, zapachem jabłek, w aurze półdrzemki - sztubackim śnieniem ... (aranek)
Mleko na księżycu Wczoraj na rękach siadały gwiazdy, jedną zmrużoną wzięłam do domu, dziś pomyślałam; pochopnie nazbyt- chcę zwrócić szelmę i nie mam komu. Wczoraj mruczałeś do niej -"Szmaragda", gdy czarowała brzegi zatoki, a ja się wcale nie znam na gwiazdach, przyszłam w to miejsce, by oddać Nocy, lecz "duża czarna" spieniła mleko, mam go po kostki w mokrych sandałach, do rana boso i niedaleko, "Blue moon " w słuchawce, drżąca membrana - gdzie jesteś mała? Pół nocy czekam, wczorajsze niebo ma twoje oczy, lśni na perłowo w arii Bizeta, przy kubku mleka dzisiejszej nocy.
Pasjans W bujnych liściach paproci, wilgotnych po deszczu, w zbudzonych obietnicach łagodnego świtu, zanurzeni po krańce siebie do zenitu, na pokuszenie wiatrem osmaganych pleców, wróżę z żyłki na skroni pulsującej złotem, cygańska talia krucha jak złamana rzęsa, czytam w urocznych oczach od trawy zieleńsza, niepokornie uległa, smakuję tęsknotę wijących się paproci do pieszczoty słońca, przewodni motyw świerszcza gdzie echo poniesie, rozrastam zielonością w rozpostartych pnączach, zanim nastanie ciszą noc w cygańskim lesie, rozpalimy płomienie na wzgórzach do syta Cyganka pięknie kłamie - o miłość nie pytaj. (aranek)
Tajlandzkie dzieci Uratowani chłopcy są w dobrej kondycji, z całego świata płyną gratulacje, łzy radości, owacje dla ratowników i drużyny piłkarskiej "Dzikie dziki". Bardzo się wszyscy cieszymy, ale czy świat moze odetchnąć z ulgą ? W kolejce jeszcze przeszło milion dzieci do uratowania" Afrykańskie Afgańskie Hinduskie Chińskie Sudańskie Syryjskie... i całe wielkie światowe podwórko w ponurej jaskini zalanej inercją. Za nimi stoją niewidzialnym murem Nasze Warszawskie -
łączniczki, sanitariuszki, dyżurne pod ostrzałem bomb listonosze wtuleni w dymy, dwunastoletni strzelcy...
Codziennie proszę Utajonego o "nigdy więcej" na wiekuiste dobranoc na wieczne pamiętanie dzieci ukołysanie na wieki wieków Amen.
W Oceanarium stryjenka Zocha na stryja Zdzicha strzeliła focha bo, gdy w Fokarium wpadł do akwaium to w pierwszej foce się zakochał. Sopocką plażę przemierzał Szach, na widok Syren, aż zarył w piach zapłonął żarem - biorę ten harem! Lokalnie dostał, wielkie szach mat. W Międzyzdrojach Skin do Mima - coś Ci Mimie zrzedła mina. Na to Mim - taki splin, kiedy widzę "Nazi - skina". (aranek)
Summer warming W tamtym roku, a może wcześniej, pożyczonym żarem od słońca, zapłoniłam sny jeszcze we śnie z małej iskry języki ognia nabrzmiewały czarcim podszeptem, po kawałku, sykiem na wyspach, wypalały gorącą pięczęć, aż płomienie zrodziła iskra. W piekle żyje się nie najgorzej, tylko masło jest roztopione, na ochłodę łez słone morze, w kawie - czarny miesza ogonem. Coraz śmielej kiczem odziana, naga prawda w kolorach skrzy się, co dzień niebo (woskowe), dla nas skrzydłem ptaka zapala znicze. Brzuchem foki skwierczy na plaży, karminowym ostrym paznokciem, ktoś napisał , że "nic dwa razy", nasze dłonie łapią ten pośpiech... Szybko ostro nim się wypali, po co tracić czas na rozmowę, noc oznaczy, co wiatr osmalił - Bierz bo jutro zadusi ogień ... (aranek)
https://pl.pinterest.com/pin/162059286570784712/ Gustav Klimt
Summer story Krople soku spływają z rumianej brzoskwini, Gustav Klimt przyozdabia wieczny pocalunek, chłopakowi z gitarą i dziewczynie w mini, fruną słoneczne płatki, pachną złotym rumem. Rojeniem głodnych zmysłów siadają na rzęsach, tysiące złotych źrenic błyskają mirażem, do codziennie spragnionych poławiaczy szczęścia, w niezwykłych okamgnieniach, magiczni kramarze; Pan z niebieską papugą, kuglarz bez pomysłu, dziewczynka miast zapałek Pana Andersena - róże dla ukochanej z lezką romantyzmu? Farbowane, omdlałe jak smutny poemat. Przy skwerze Mały Książę, stłuczone kolano opłakuje donośnie ponad chmury piwne, raz cekiny, raz toples - runo albo siano, Gustav zwija sztalugi - za duży harmider! W " Willa - Nelach" zasnęły ukochane róże, rzucone na niebiesko, wyblakłe w reklamie, a ta jedna czerwona, więdła nieco dłużej, wiatr ją z płatków rozbierał - kolec utknął w ranie. Ranny wskoczył do morza, więc wzburzone wyło, nikt nie słyszał gasnących akordów w ciemności, niebo znowu spływało rumianą brzoskwinią, w soczystych pocałunkach dla nowej miłości...