Promenada
Wakacyjnym przechodniom, rozbawiony wiaterek,
trefi modne fryzury, odchyla dekolt w serek,
brokatową koronę zwiał Neptunowi z głowy,
i uczynił królową, jedną z boi portowych.
Wymieszał koraliki w pudełkach pana Lebiedzia,
gwizdnął złote guziki, nafaszerował śledzia
- sama widzialam! Luzik!
- Kot miau... Zapięte pod brodę,
pareo na złoty guzik i szorty imprezowe.
Wołali na niego "Pirat" bo wąsy moczył w piwie,
a czasem "Adolfina", czemu się też nie dziwię.
Na ławce Neptun ryczy i trójzębem potrząsa;
- Uwiążę go na smyczy!
- Niech no dorwę Alfonsa!
Tu walc wiedeński, tam reegae i muzy ukraińskie,
chór męski, Mozart "saute" uwodzi symfonistkę.
Sztuka w klapkach na bruku kręci kalejdoskopem,
w słomkowym kapeluszu, niby Jennifer Lopez .
Słońca darmowe porcje, szum morza i nova bossa,
na ciepłym piasku nocleg z gwiazdą na mokrych włosach...
Rano prześmiewna mewa w nos półprawdę wyskrzeczy,
że nie ma nic za darmo i coś w tym jest na rzeczy.
Jarmark letniej iluzji jak rozgrzane lusterko
odbija kamyk w studni, albo błyśnie perełką...
Długo by jeszcze pisać
i z prawdą się nie minąć,
lecz zamykają przystań
i skończyło się wino.
(aranek)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz