Stan pod(gorączkowy)
O świcie z gwiazd
spadały migocząc na rzęsach,
rumianą willanellą w
przyśnionych dramatach.
Wilgotnym zażaleniem w kiełkujących wierszach,
kłaniały się, dygały
aż falował Wersal.
A… A psik (to od
pudru albo pyłku w kwiatach),
pomyślałam lecz
znowu, zawisły na rzęsach…
Odpłynęłam w dmuchawce na sennych kobiercach,
ty byłeś burym kotem
- uczyłeś mnie latać,
mruczandem” Love me tender”
w kiełkujących wierszach.
To z Willą, to znów
z Nellą zmieniałam konwencje,
a każda była piękna,
mądra i bogata,
więc ukryłam w
pończochach.
Płynące po rzęsach,
upchałam po
kieszeniach - lecz gdzie schować serce?
W górnolotne
sekwencje – tam gdzie Elvis macha?
Wiem, zakopię na
amen w kiełkujących wierszach.
Napiszę epitafium –
szczere, kondolencje;
Ku przestrodze
potomnych zgasło w poematach,
w kwiecie marzeń
bezsennych, migocząc na rzęsach,
zaplątane na wieki w
kiełkujących wierszach.
(aranek)
Prawdziwa Villa-Nella Teresko. Muszę przyznać, że oswoiłaś mnie z tym gatunkiem, który wcześniej wydawał mi się lekkim, a zbytecznym wydziwianiem. Ale nie. Nie miałem racji. Twoje villanelle mają sens, treść i wykonane są ze szlachetnej materii. Dlatego "kupuję" je bez grymasów, że jakieś tam "rokokoko", czy inne "łazanki" (od Bizeta do bideta). :) W Twoim wykonaniu to bardzo wartościowe i ciekawe literacko utwory. Pozdrawiam serdecznie. :)
OdpowiedzUsuńTakiej pochwały się nie spodziewałam nawet szczerze mówiąc obawiałam się że ją za ciasno zaplotłam i jest niezrozumiała. Tym bardziej jestem Ci wdzięczna za opinię - dziękuję i Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuń