Święto trzech króli
w mojej kuchni piraci
sypią sezamem
obraz Joanna Sierko Filipowska
Kiedy rosną skrzydła
Jeden, drugi, trzeci, pięćdziesiąty piąty!
- Skąd tyle motyli gdy
zimowe chłody?
Słońce perskim okiem prześwietliło kąty,
rozlewa na oślep sok pomarańczowy.
Na choince kosy gwiżdżą wniebogłosy,
anioł dobrowolnie oddał aureolę,
ratuj się kto może gdy największy motyl,
namierza planetę szklanym żyrandolem.
Święty spokój zaszył ażurowy obrus,
rodzinną pamiątkę przeobraził w żagle,
łódź płynie pod słońce w kolorze cynobru,
na mostku kapitan jak giełdowy makler
wartościowe akcje (wycięte z gazety)
sprzedaje przebiegłym w
modrych oczkach błyskiem
- oszczędź moje perły…
On - ach te kobiety!
- sprzedamy kosmitom z
jeszcze większym zyskiem!
Na wyspie „Beztroska” śpią
różowe słońca,
tyle gwiazdek z nieba dawno tu nie było,
pozbieram je później – motyli dozorca,
- o, jeden się rozkrył coś mu się przyśniło…
W kolorowych bańkach mydlane marzenia,
co noc dojrzewają na kosmicznym szlaku,
tak wielkie i śmiałe aż czas pozieleniał,
i sny kolorowe obsiał łąką maku.
(aranek)
Ale smaczny wiersz! Przywracasz normalność w tym zwichrowanym świecie Teresko. I jeszcze Brahms na deser! Super! Pozdrawiam serdecznie. :)
OdpowiedzUsuńTak myślałam ze potrzeba nam czegoś cieplejszego i jaśniejszego żeby patrzeć w przyszłość i nie upadać pod presją niegodziwości :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)