Puenta
Sfrunęło z
pamiętnika piórko żółtej pliszki,
nutką żalu
ukrytą w nieskończonych wersach.
Wiersz banalny, liryczny lecz uparta puenta,
jakby zamknąć nie chciała kluczem tej muzyki.
Zafalowała
dawno uśpioną tęsknotą,
rozsypały się
nuty jak białe zawilce,
na cygańskich
skrzypeczkach przeciągnęły smykiem:
Tylko dusza
tak jęczy, na przekór wykrotom -
grobom sosen
zielonych zanim je wyrwano,
tylko ciało
tak boli, rwane wilczym zębem.
Wierszyk niby
banalny, a wciąż pali raną.
Rozedrganą na
listkach, szeleści piosenkę,
która sama,
się pisze (słowa niepotrzebne),
łzy okrągłe spadając,
wystukują puentę.
/aranek/
Ciekawy pomysł na tytuł sonetu. Ale trafny i sonet świetny, zatem wszystko się zgadza. Pozdrawiam serdecznie Teresko. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję pięknie Arku. Właściwie zastanawiałam się który tytuł lepiej ten wiersz rekomenduje i na razie jest 'Puenta', której tak naprawdę nie ma :)
UsuńPozdrawiam również :)