fot: Teresa Fejfer
Nie ma tłoku, można nawet powiedzieć
że luzik... No dobrze - nie ma nikogo.
Domy są, samochody też niby śpiące foki
na piaszczystej plaży, oziębłe ulice,
spokój ( jeszcze wczoraj szczyt marzeń).
Dzisiaj nuda do potęgi entej.
A może na ławce pod oknami siedzą
smakosze taniego wina, co w tamtym roku,
tak głośno śpiewali, tę piosenkę do rana?
Patrioci. To pewne bo z akcentem
na "Polska - biało czerwoni"
Ale się rozmarzyłam... Kibole ...
O! Coś się ruszyło... Niee, to wiatr poniósł,
torebkę po chipsach, ale ale, a gdzie jej
właściciel? Jest!, Jest! Wiedziałam na nim
zawsze mozna polegać - Rudy przewąchuje...
Rudy! Kici kici - pamiętasz mnie... Nie słyszy.
Ech, jak dobrze że ominął go hycel.
Ojej! Zakręciłam młynka radosci. Tak, tak!
Ale mi się trafilo... Jak miło widzieć,
chociaż trochę niewyraźni (bo zamaskowani)
Władza, władzunia, władzuchna!
Ale co tam, w końcu też ludzie.
Co nie, jak tak.
(aranek)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz