Dziurka z widokiem na
Nie zapraszałam jej do marzenia,
wpadła pod sweter - jesienny figiel,
gdy rozum radził - nie do widzenia,
serce ćwierkało
– dobrze cię widzieć.
Chciałam rozkruszyć na pył rozetrzeć,
lecz zwinne skrzydła tak pieszczotliwie,
muskały łąkę w zielonym
swetrze,
motylim prawem
– dobrze ją
widzieć.
Pragnienie wzmaga się skurczem bólu,
za zdolność lotu - garść ostrych igieł,
wyblakły barwy w świetle rozumu,
ćma przyszpilona
– przykro to widzieć.
Konając, łąkę lawendy śniła
i tylko serce zbyt dobrotliwe,
wciąż wzdycha; piękna
- dobrze że byłaś...
Przez dziurkę w swetrze,
co dzień cię widzę.
- dobrze że byłaś...
Przez dziurkę w swetrze,
co dzień cię widzę.
(aranek)
Ciekawy wiersz Teresko. Ciekawy, bo daleki od jednoznaczności. Ciekawy, bo z niebanalnym rytmem. Podoba mi się. Czytam go "z podkładem". :)
OdpowiedzUsuńU mnie na blogu zmiany, jesień, postanowiłem blog trochę zrewitalizować. :) Ciekaw jestem Twoich wrażeń. Zapraszam do komentarzy na blogu. :)
Pozdrawiam bardzo serdecznie. :)
Dzień dobry Arku :) Ten wiersz ma istotnie kilka podtekstów - czasami staram się tak pisać, żeby czytelnik miał zagwozdkę albo wybrał sobie co mu w tej chwili w duszy gra. Moja ćma jest wielka i wcale nie umarła tylko wpadła w czarną, a może w zieloną dziurę mojej wyobraźni, za którą jest niebo dla ciem - wiem bo czasem bywam :))) A na poważnie to bardzo Tobie dziękuję Arku i życzę przemiłego dnia
Usuń