nutki

nutki

wtorek, 28 listopada 2017

Wyrwani z kontekstu

                                           Rene Magritte "Kochankowie" (franc. "Les Amants")


Kochankowie

Opowiedz o niej, opowiedz więcej,
zachwytem namaluj twarz -
czy mruży oczy zatraca siebie,

kiedy dotykasz jej warg?

Jest Eurydyką, znika ze światłem
gdy słońce ogrzewa próg?
Czy złotowłosym oczekiwaniem,

wrośnięta w Izoldy głóg...

A może, Julią dziewiczą czystą,
gotową naprzeciw fal,
zaprzedać duszę, porzucić wszystko

za najcenniejszy dar.

Opowiedz, jakie nosi sukienki -
zachwytem tkane, czy łzą,
czy przed spojrzeniem osłania piersi

by naga przylgnąć do rąk.

Obramowana bielą całunu,
szepcze wyznania przez sen,
napar zachwytu z kroplą piołunu...

Albo nic nie mów, już wiem.

Skrzy się w ciemności - nie ma jednakich
na firmamencie wśród gwiazd.
Jedna w rodzaju ponad wszechświatem,
choć płótnem zakryła twarz.

(aranek)





czwartek, 23 listopada 2017

Ech życie...

https://www.pinterest.

*** ech 


Podchodzisz bezszelestnie lśnieniem groszków w zmierzchu,
rozbłyskiem zimnej tafli, ulotnym mirażem,
sznur paciorków rozsnuwasz na niteczkach deszczu
pomiędzy latarniami,

a te, jak lichtarze

z chmarą muszek nad głową,
każda snopem złotym,
rozpłomienia kabałę w cygańskich koronkach,
ponad dachami domów skaczą bure koty,
oczami gwiazd mrugając w jarmarcznych pierścionkach.

Jeden trącił ogonem rój srebrnych guzików,
na chodniku pod oknem w przepastnej kałuży,

zachwyt łączy się z bólem na krawędzi kiczu
jakbyś nigdy nie miało;
ułudy  powtórzyć,
nie odurzyć błyskotką (za jednego pensa),
smakiem cukrowej waty, otulić bajecznie.

- Gdybyś odejść musiało, 
przechowaj świat dziecka,
nieocenione dzieło.


Pamiętaj -  koniecznie.

(aranek)








poniedziałek, 20 listopada 2017

Kawka na dzień dobry


Ptaszek

Tak nieśmiało aż wzruszył -
czas na kawkę - szwak, krak -
zechcesz szczęściem nakruszyć?
(świsnął zziębnięty szpak).

Poranek w sennym szaliku,
tylko wystawił nos,
okazję przy śmietniku
roztrząsa mewa, a kos - 
fiu, fiu z niebieskim ptakiem, 
świszcze drepcząc krok w krok,
na ulicy żebraczej
z dnia na dzień większy tłok.

Kawka z pianką do łóżka,
a za oknem stuk, puk - 
więc dzień dobry w okruszkach,
słonecznikiem na próg -
na śpiącego anioła,
w piance ziewa jak smok,
na ciepłą dłoń kiedy z czoła,
odgarniasz niesforny lok -

Świt w niebieskim  szaliku,
wydzierganym przez noc,
przy ciepłym rogaliku,
mam wypas ja i kos.
Dzień dziś będzie niebieski,
natchniony złotem słońc 
- zjemy drugi półksiężyc?
- Ogrzej się, chodź pod koc.

(aranek)








piątek, 17 listopada 2017

Mrożonki



Pierwszy przymrozek
róża pochyla główkę
ostatni zachwyt





Oszroniony krzew
częstujesz starym winem
w głogach szumi młode





Lista zakupów
na pierwszym miejscu ziarno
gdzie jesteś jaskółko...





A w kuchni wiosna
szczypiorek w jajecznicy
i chłopak ze snu.


(aranek)







środa, 15 listopada 2017

Na dobranoc


Ballada za trzy grosze


W zakątku serca mieszkała wraz
ze szczęściem które zaiskrzyło
snem najpiękniejszej z plejady gwiazd,
stu-karatowa rajska miłość,

lecz szczęście to przelotny ptak,
co bosko śpiewać umie,
nie wije gniazda pośród krat
i źle się czuje w tłumie.

Odeszło w pustkę deszczowych dni,
nocą zawistny zmiennik dręczył,
- płacz, płacz widziałem szczęście dziś
z gwiazdką zjeżdżało po poręczy,

bo szczęście to przelotny ptak,
co bosko śpiewać umie,
noc w noc uwodzi tysiąc gwiazd
w dzień sypia na lagunie.

W zakątku serca utracjusz wiatr,
zaprasza w tan niechcianych gości,
szczęście omija znajomy dach,
kiedy pod strzechą brak miłości,

bo miłość to przelotny ptak
co bosko śpiewać umie,
za szczęściem goni niby wiatr,
i mija się z rozumem.

Trzy grosze wtrącę balladzie tej,
znanym prawem autora -
nakarm je równo, ni karat mniej,
lub napisz własny morał.

(aranek)




wtorek, 14 listopada 2017

Kulfon, kulfon co z Ciebie wyrośnie






Coś takiego!

Nijaki Kulson ze stolicy,
nie mógł się dopchać do mównicy,
kumpel go szturchnął
usiądź se „Ku..”
usiadł i przylgnął do ulicy.


Adrian z Niemocy gnał limuzyną.
Oszczędniej byłoby pendolino
wyrzucał sobie
też ksenofobie,
lecz pędem z prawdą się rozminął.



Raz Kusy z Piekła szukał obsady,
do czarciej sztuczki, więc bez żenady
skręcił z ogona,
"lewy" patronat,
krocząc na czele defilady.


(aranek)




http://wawalove.pl/Memy-o-11-listopada-w-Warszawie-GALERIA-g16437/foto_76886


sobota, 11 listopada 2017

Jesienne detale



Zakładki z deszczem
jeszcze wilgotne liście 
w tomiku wierszy



W przypływie wspomnień
dojrzewa na policzkach
nalewka z pigwy



Deszczowy event
pęka misterna kolia
na cienkich nitkach


(aranek)








piątek, 10 listopada 2017

Puk, puk - zamknięte...

www.google.pl/search?q=wolność&newwindow

Otwórz kluczem

Nie ma jej w górnolotnym słowie,
przywódczym głosie gładkich przemówień,
na orlim gnieździe, na Górze Sowiej,
można zagubić fakty w rachubie;

Ile to razów, a ile czynów,
tęczy po burzy,
gniazd po wichurze,
pieśni i wierszy (z rymem, bez rymu),
grozy wyżartej plamą na murze.

Nie znajdziesz; pośród skrwawionych maków,
choćby Chopina grał konik polny,
w gąszczu przepisów i paragrafów,
u ateistów, pośród wierzących.
Nie, w murach świątyń,
szlacheckim herbie,
zmiennych pomnikach,
powstańczym grobie...

- Jest niedaleko, w najmniejszym nerwie,
bliżej niż myślisz
- ona jest w tobie
tęskną muzyką, a kiedy płynie,
instynkt  jednoczy siły z rozumem,
nikt nie zagłuszy nie(woli) hymnem.
Rwij pełną garścią, tak jak fortunę!
- Nie pozwól, Wolnej dać prze-furmanić
w zajadłych sporach, zapiekłej złości,
tumanom, pychą nie daj tumanić.

-Ty, jesteś kluczem swojej  wolności.


(aranek)




                                                                                


środa, 8 listopada 2017

erekcjato


Obraz "Angel Sleeping" udostępniony w Gogle + 


Feblik                               

Z tobą zawsze jest po drodze i do pary,
bez znaczenia pora roku oraz klimat,
mówisz przez sen, rano budzisz mnie rumiany;
rozpasaną kawą w łóżku wiedziesz prymat,

fantazjujesz, 

aż mi włosy stają dęba,
w zamyśleniu zaplątałam je kokardą,
(nie wypada) cóż, szaleństwo się potwierdza -
przed śniadaniem znowu przypaliłam jajko!

Stop – akapit!

- Nie masz wstępu do łazienki!
Wciąż pamiętam błędny wzrok  stomatologa,
gdy (przez ciebie) zamiast pasty „błysk syrenki”
i pytanie; Pani godność - 

Brokatowa?

Płaczesz z deszczem na ulicy, by za chwilę,
melancholię zmienić w słodką marmoladę,
z „za pan bratem”, szarpiesz struny, zwodzisz lirę,
innym razem cantabile, gnasz kantatę -

nielogicznie  

erotyczny, słodki, hardy -
tracę zmysły kiedy zmierzasz w moją stronę,
gubię siebie, telefony i kokardy,
znoszę jajka na śniadanie 

– przypalone.

Działasz na mnie jak narkotyk – taka karma,
świeże  ziarna wciąż zaszczepiasz  w moim sercu,
a ja  kłębkiem lawiruję  jak Ariadna
w  piątej chmurze z wielokropkiem...

Nowy
*
*
*
*
*
*
*
*
*
*
*
Wierszu!


(aranek) 










niedziela, 5 listopada 2017

W ciepłym swetrze



Dziurka z widokiem na
                                                                       

Nie zapraszałam jej do marzenia,
wpadła pod sweter - jesienny figiel,
gdy rozum radził - nie do widzenia,
serce ćwierkało
  – dobrze cię widzieć.                                                 

Chciałam rozkruszyć na pył rozetrzeć,                                   
lecz zwinne skrzydła tak pieszczotliwie,
muskały łąkę w zielonym swetrze,
motylim  prawem
 – dobrze ją widzieć.                                              

Pragnienie wzmaga się skurczem bólu,
za zdolność lotu - garść ostrych igieł,
wyblakły barwy w świetle rozumu,
ćma przyszpilona
 – przykro to widzieć.

Konając, łąkę lawendy śniła
i tylko serce zbyt dobrotliwe,
wciąż wzdycha; piękna
dobrze że byłaś...
Przez dziurkę w swetrze, 
co dzień cię widzę.


(aranek)