`~~ przyplyw ~~
Wieczór, trawy na szaro otulił
i usypia najmniejszego kwiatka,
obok słońce w rozpiętej koszuli,
brzoskwiniowy sok, miesza w karafkach.
W kuluarach zbierają się goście,
wonny zapach gęstnieje w powietrzu,
ja i ty - mój maestro na moście,
wszystko gra, skąd więc tyle złych przeczuć?
Nagle, ona! Wzrok wznoszę ku górze,
idzie brzegiem, kołysze biodrami,
eskalacja rozpięta na chmurze,
trąca mistrza, a ten jak dynamit
na kawałki srebrny surdut rozpęka,
w brzoskwiniowym sadzie cień kładzie,
chyboczącą łódeczką w jej rękach,
wyciem suki w bezwstydnej ekstazie,
wniebowzięty, strzępy sukni rozwieszasz -
znam tę rozkosz, tak przygina aż złamie,
a ja przy niej o ton cichsza i bledsza
z melancholią u rzęs jak wygnaniec.
A ty, skrzydła przesuwasz zachłannie,
ruchem warg chcesz zatrzymać ją jeszcze,
jakbyś płacił miłością za trwanie,
krople tęczy rozrzucasz na wiersze.
A ty, skrzydła przesuwasz zachłannie,
ruchem warg chcesz zatrzymać ją jeszcze,
jakbyś płacił miłością za trwanie,
krople tęczy rozrzucasz na wiersze.
aranek
A to dopiero historia... Bardzo konweniuje Teresko z zamieszczonym poniżej podkładem muzycznym. Pozdrawiam serdecznie. :)
OdpowiedzUsuńMnie się też tak wydaje i ciesze się że przypomniał mi się ten film kiedy szukałam podkładu muzycznego do ubarwienia wiersza:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Arku serdecznie :)