Marc Chagall "Urodziny " 1915
Bez grawitacji
Lunch w małym bistro, dość prozaicznie
miesza espresso z zapachem czosnku,
chmurka po tostach ćmi na suficie,
spod marynarki bukiecik fiołków,
ożywił dekolt przy małej czarnej.
Zmysłowa Bella w współczesnych ramach,
fiołkowym niebem odpływa tandem,
jest sensualnie jak u Chagalla.
Od grawitacji, wolne powietrze;
On winobluszczem - ona zachętą,
urok, muśnięty majowym deszczem,
pod kołnierzykiem jej siódme niebo.
Kiedy tak szepczą, to świat na
głowie,
(żeby przez okno nie wyfrunęli),
a na podłodze czysty cynober,
się rozanielił, więc diabli wzięli
szary do pieca. Jakże podnieca
świeżość, gdy dzieło drży na blejtramie!
- Wnoszę poprawkę w prawie ciążenia;
„Oblatywanie przez zakochanie
i przyciąganie bez grawitacji”,
- Fantazja, miraż, wymysł malarza?
- Świat bez proporcji, skal - nie ma racji?
Może, lecz obraz wciąż się powtarza
(tak, jak na wiosnę młode gołębie,
bajecznie piękne w nieważkim
stanie),
bo pod werniksem ma barwną głębię,
a za kołnierzem - bańki mydlane..
(aranek)