Obcasy
Nie pierwszy raz w uśmiechu chowam łzy,
potknęłam się na wystającym kancie,
łasząca noc co chwile zmienia barwę,
zaraz odlecę i wcale mi nie wstyd.
Nic, tylko niebo gwiaździste nade mną,
chwila dla orłów i upadłych gwiazd,
na boskim puchu pozostawić ślad,
stoczyć się z dachu, stopić żywą pełnią.
Leżę z nadzieją że nie nadaremno,
mój ból istnienia doświadczyłam Kantem,
złamany obcas, a prawo moralne,
we mnie jak niebo gwiaździste nade mną.
(aranek)
Dzień dobry Teresko. Jak miło poczytać coś nowego u Ciebie. Naprawdę bardzo! Intrygujący tekst Teresko, bo i buty na obcasie, atrybut kobiecości i prawo moralne i obcas połamany na Kancie. Fajny ciąg skojarzeń z tego wynika, umysł pracuje. :) Pozdrawiam serdecznie. :)
OdpowiedzUsuńI jeszcze Pink Floyd... Super!
OdpowiedzUsuńDobry wieczór Arku. Taki dzisiaj dzień, że bez względu na to gdzie jestem potykam się o kanty sprzedawczyków. Kanty które uwierają moja kobieca godność i propagują fałszywą moralność. Może dlatego dzisiejszy piątek jest zimny i szary a nawet czarny, chociaż mógłby być piękny wiosenny i zielony od nadziei. Dziękuję Arku za to że pochyliłeś się nad złamanym obcasem i obiecuję nadrobić wszelkie zaległości po moim powrocie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię bardzo serdecznie :)