Na
bezrybiu
I
co z tego że jesień,
może
nawet wypada,
melancholią
popijać, depresję -
spać
w skarpetkach i swetrze,
wciąż
marudzić, że pada,
śnić
kuszące pierwsze czereśnie.
Jak
piosenka, to z łezką,
a
najlepiej potokiem,
w
kilometrach szala na drutach.
Jak
czereśnie, to z pestką
i
zielonym ogonkiem,
chcesz,
czy nie chcesz, musisz być smutna.
Wielokropek
na szybie,
Ciurkiem
nasiąka wiersze,
kropek
(we śnie), zazdrości biedronka,
Nagle
- rak na bezrybiu -
Mam w słoiku czereśnie!
I
co z tego, że bez ogonka.
Pchi…
Podoba mi się Twój wiersz Teresko. Doceniam zabawę sensami, ironię. Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie. :)
OdpowiedzUsuńA co tam może nie wypada, ale mnie się też podoba, bo nie lubię się smucić tylko dlatego że jesień - jest wiele innych ważnych i poważnych powodów do smutku, chociażby to co się dzieje aktualnie w Syrii, a i na naszym rodzimym podwórku tez nie zawsze do śmiechu nawet jak zakrawa na kabaret :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Arku i dziękuję za odwiedziny :)