Kolacja
ze śniadaniem
Niebo dopełnia chłodny dzban jeziora
po szelest brzegu w deszczowym sitowiu
zamek śpiwora drgnął, gdy księżyc w nowiu,
zgrzyta zębami i łka, jakby konał.
Przytulam chwilę, odpływam w muzykę,
dzwoni kolbami brzemienny tatarak,
szum oczeretu, uśpiony na wargach.
tonie w uśmiechu niemym zachwytem,
Krople potrafią zamienić się w słowa,
czułością ptaka obudzić nad ranem,
dotykiem wiatru przez sen pocałować,
surfować szeptem (jeszcze przed śniadaniem).
W lustrze jeziora znikł nocny Szuwarek ,
na tafli, mżawką - rozbrzęczana muszka,
mokre stokrotki zatknęła w gitarę...
Deszczowa kawka - śniadanie do łóżka !
(aranek)
tonie w uśmiechu niemym zachwytem,
Krople potrafią zamienić się w słowa,
czułością ptaka obudzić nad ranem,
dotykiem wiatru przez sen pocałować,
surfować szeptem (jeszcze przed śniadaniem).
W lustrze jeziora znikł nocny Szuwarek ,
na tafli, mżawką - rozbrzęczana muszka,
mokre stokrotki zatknęła w gitarę...
Deszczowa kawka - śniadanie do łóżka !
(aranek)
Bardzo podoba mi się fotka. A wiersz mile wpada w ucho filologa, bo inteligentne gry słowem przez "językolubów" zawsze są dobrze widziane. Wszystko to piszę bez cienia ironii, z sympatią. Pozdrawiam Teresko raz jeszcze. :)
OdpowiedzUsuńArku,sympatia z wzajemnością :)Cieszę się ze mile wpada w Twoje ucho, bo ostatnio w moje wpadł z impetem(dosłownie) trzmiel i nieźle mnie nastraszył. Teraz pomyślałam że tak może czuć się Filolog kiedy czyta coś co zgrzyta :))))
UsuńDziękuję jeszcze raz i Pozdrawiam serdecznie :)